Pomiędzy deszczami załapałyśmy się dziś na taki spacerniak.
Jak widać wszyscy żyją.
Wszytsko szło jak po maśle, aż do tygdnia temu.
Ehhh, a miało być tak pięknie! Więc dla odmiany się zjebało.
Nie ogarniam niektórych ludzi. Generalnie nie ogarniam facetów. Albo jestem na nich za normalna, albo wręcz przeciwnie- za bardzo zryta...Haha no cóż pożyjemy- zobaczymy.
Edit: w zasadzie to zapomniałam, że prawdziwi faceci to już chyba dawno wyginęli. Jak dinozaury.
A koń od dziś idzie na L4, także równie cudownie. Mam nadzieję, że nie na długo.
Jak to mówią: jak nie urok, to sraczka.
A na UR, jak to na UR. Czasami szkoda słów, więc tym razem sobie podaruję.