Mleczyk! Ostatni w tym sezonie ! :D

Jak widać żyjemy. Koń ożył to najważniejsze.

Co prawda leczenie jej nogi, zrujnowało mnie totalnie i niebezpiecznie się zbliżało do 4 cyfrowej kwoty <3

Puchną niestety jeszcze jej jak pieron, pierwsze 20 minut jazdy to kuleje co najmniej na oba zady, no ale cóz zrobisz ;)

Za to jak się rozśmiga to w głowie ciągle maj! A to najepszy wyznacznik samopoczucia u tego konia ;)

 Jak to pani wet stwierdziła ,, stare to takie, a jeszcze jare" hahaha :D Bo tylko mój koń nie da do siebie podejść bez porządnego dania w żyłe... mimo, że ledwo na nodze stoi ^^

Cała reszta hmm, zależy gdzie się ucho przyłoży. Projekt do mojej inżynierki leży i kwiczy, nie mam już nawet jak się od niego wymigać, mimo, że już jestem pod ścianą, mam dalej serdecznie na to wyjeb***. ;)

Poza tym do przodu, w sumie minimum zaangażowania i jakoś mi się to udaje pchać do porzodu jak to mama mi ostatnio powiedziała, że w tym semestrze ,,wszytsko zdajesz jakimś psim swędem" haha cokolwiek to oznacza :D

A na koniec przypomniał mi się ostatnio jeden z moich ulubionych, tak życiowych cytatów:

,, Źle czy dobrze, okaże się później...żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji choć niekiedy przynosza smutek i żal, nie żałuje się..."