Jakiś szuflad i jakiś foszek.
Rocznik 2010.
Otóż żyjemy sobie.
Ostatnio różne rzeczy robię, różne rzeczy się dzieją, zwykle wstaję ledwo z rana i padam jak mucha przed 22. Przynajmniej na bezsenności, wstawanie w nocy i takie tam nie mogę narzekać.
Ja się praktykuję, na szczęście nie jest tak źle jak myślałam. Pisanie jadłospisów bez albumu i komputera jest nudnawe, ale nie narzekam. W sumie najciekawiej jest na kuchni i jestem zafascynowana mielarką do odpadów i zmywarą. haha
A moje tempo czasem zadziwia samą szefową kuchni- haha dlatego tak mnie tam lubią- mają parobka od brudnej roboty :D
Zonsior w dobrej kondycji i humorku- więc tym się trzeba cieszyć.
Ostatnio raczej terenowo-lonżowo-skokowo. I nawet pokonałyśmy dziś bez patologii zbytniej potrójny szereg z 80 cm :D chociaż z jej zapasami, ambicją i upalaniem to u góry się czuje jakby conajmniej z 110 stało :P