Atramentem zaplamie każdą z tych nocy samotnych
Leniwie świszczących gdy szukam Cię w snach
Endorfiny mi trzeba z Twych warg wilgotnych
Każących wziąć wszystko co zdążysz mi dać
Szeptem oddechem rytmem szaleńczo splecionych ze sobą ciał
Aż do chwili w której poranek rozerwie każdy Twój zmyślony kształt
Nie chce już tych nocy głodnych zapychanych zwitkiem słów
Daj mi w końcu odurzyć się wonią Twoich żarzących się drżących ud
Raz chociaż i moge zdychać w męczarniach dławiony przez ból
Ale z ekstazą że mogłem oddychać Tobą a nie jednym ze snów!
A.R.G.