dzisiaj weszłam na wagę. bez zmian - 61.7, chociaż wahało się pomiędzy 61.6. nie jest źle. będę się ważyć co tydzień i już. mam nadzieje że ujrzę na wadze w następny wtorek przynajmniej 60,5. zejść poniżej tej głupiej szóstki? byłoby zajebiście. ostatni raz ważyłam 59 w czerwcu. już niedługo <3
może nie jem wybitnie zdrowo, ani 500kcal, ale od początku diety, tzn. od tygodnia nie zawaliłam :) no dobra, nie licząc kulki lodów w niedziele, ale wstawiłam to w drugie śniadanie i był weekend, więc przymykam oko. w salonie pierniczki w czekoladzie, w kuchni Ritter Sport pralinowy, a je nie tykam czekolady. widzę już efekty, mój brzuch się zmniejszył, a przerwa pomiędzy udami nareszcie się powiększa <3
śn: serek wiśniowy, 1,5 wafla ryżowego
2śn: kanapka
obiad: ogórkowa
podwieczorek: pół batonika musli w polewie jogurtowej
kolacja: płatki crunchy na mleku 0,5%, małe jabłko
ćwiczenia: 8min legs, 8min abs, 20 pompek, 150 brzuszków