Wiedziała, że jeszcze kilka pocałunków na jej szyji, sprawi, że nie będzie mogła powstrzymać śmiechu. Teraz z trudem udawała obrażoną.
- Wredna jesteś, wiesz? Tak mnie nabierać - Peter zaczął kierować się w stronę stołu.
- Poczekaj - zaczęła się śmiać. - Myślałam, że mężczyźni się nie obrażają - oparła się o stół, patrząc na niego.
- Nie prowokuj mnie - spojrzał na nią z uśmieszkiem.
- Do czego? - zapytała niewinnie.
Patrząc mu prosto w oczy, zawijała na palec pasmo włosów. Złapał ją w pasie i podniósł w górę. Owinęła mu nogi w okół bioder. Zaczął ją całować. Najpierw delikatnie, z tęsknotą. Spragniona jego ust, tak samo jak on, oddawała każdy pocałunek.
- Do tego - wymruczał między pocałunkami.
- Do tego mogę cię prowokować co minutę - zaplotła ręce w jego włosy.
Ich pocałunki stawały się coraz zachłanniejsze. Nie przejmowali się tym, że dookoła nich znajdują się znajomi Petera. Liczyli się dla siebie tylko oni. Ta chwila. Poczuła grunt pod nogami. Po chwili chłopak złapał ją za rękę i zaczął prowadzić do pokoju. Co chwilę odwracał się do niej z wielkim uśmiechem. Zamknął za nimi drzwi. Angelika, która to widziała, poszła za nimi. Wyczuwała wielką plotkę, więc zatarła ręce.
- Co tu robisz? - zapytał ostro Paullo. - Chyba zostałaś wyproszona z imprezy.
- Nie mogę sobie popatrzyć jak się piep... - hałas zagłuszył jej wypowiedź.
- Co tam się znowu dzieje?! - chłopak wychylił się przez barierki, patrząc w dół.
- Naprawdę chcecie mi rozwalić dom? - z pokoju wyszedł roześmiany Peter.
Angelika spojrzała na niego i ku jej zaskoczeniu - był ubrany. Zajrzała do pokoju, łudząc się może chociaż Fran nie ma na sobie części ubrań.
- A ty co tu jeszcze robisz? Sensacji szukasz żeby plotkować? - usłyszała nieprzyjemny głos Petera. - Nic z tego - uśmiechnął się drwiąco.
- Zobaczymy - obruszyła się.
Zeszła na dół razem z Paullem, który na prośbę przyjaciela poszedł sprawdzić co się stało. Peter wrócił do pokoju i z uśmiechem usiadł koło Fran.
- To na czym skonczyliśmy? - zapytał pochylając się nad nią.
- Na pewno nie na tym - odepchnęłą go, śmiejąc się. - Próbowałeś mnie przekonać żebym jeszcze nie szła do domu - przypomniała mu.
- To był właśnie mój argument - ponownie pochylił się nad nią z uśmiechem.
- Phi, chyba kontrargument - zaśmiała się.
- Coś ci się nie podoba w moich ustach? - zapytał z oburzeniem. - Pokaż mi co jest w nich nie tak - wydął je w jej stronę.
Kochani ostatnio naprawdę nie mam czasu.
Nawet mojego prywatnego nie ogarniam...