Poczuł niemiłą woń papierosów. Odsunął ją od siebie. Spojrzał na nią i zamarł. Jej blond włosy zmieniły kolor na czarne. Jej oczy stały się brązowe.
- Fran - poruszył bezgłośnie wargami.
- Po co marnować czas. Chodź tu! - przyciagnęła go do siebie, rozpinając mu koszulę.
- Stój! - powiedział ostro. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że jutro oboje nie będziemy tego pamiętać, a dla mnie będzie to tylko jednorazowa przygoda i nic więcej? Weź na siebie spójrz i zacznij się szanować - wyszedł trzaskając drzwiami.
Dziewczyna stała oniemiała. Potem wzruszyła tylko ramionami, bo doszła do wniosku, że pewnie nie była w jego typie i poszła szukać kolejnego kandydata do zaspokojenia jej potrzeb. I znalazła, a rok później Peter spotkał ją na ulicy jak z trudem pchała wózek z dzieckiem po śniegu. Chciał jej pomóc, ale nakrzyczała tylko na niego, że to jego wina i poszła dalej.
- Paullo ja się będę zbierał - Peter zaczął się żegnać.
- No co ty? Przecież jest dopiero trzecia. Zawsze zostawałeś do rana. Kto mi to pomoże potem sprzątać ? - był zdziwiony.
- Przyjdę rano. Nie patrz tak na mnie. Obiecuję, a jak nie przyjdę do 12, to możesz wszystkie śmieci wrzucić mi do pokoju za kare - zaśmiał się.
- Skoro musisz to leć...- odpowiedział zrezygnowany. - Ale trzymam cię za słowo.
Peter wolnym krokiem szedł w stronę domu. Z nieba prószył delikatny śnieżek. Wraz z przekroczeniem progu poczuł silne pragnienie. Wszedł do kuchni z myślą o wodzie, wyszedł niosąc czteropak piwa, które zobaczył na szafce. Otworzył jedną puszkę. Wziął pierwszy łyk, potem kolejne. Siegnął po ostatnią puszkę, trzymając w rękach zdjęcie Fran.
- Dlaczego ty mi to robisz? Widzisz do czego mnie doprowadziłaś? Pewnie się teraz świetnie bawisz z jakimś typem i masz mnie daleko gdzieś - powiedział z goryczą.
Podarł zdjęcie na drobne kawałeczki i rzucił je na podłogę. Pustą puszkę zgniótł i rzucił ze złoscią w drzwi. Był tak wkurzony i rozgoryczony, że aż bezsilny. Ostatni raz czuł się tak dwa lata temu. Położył się na łóżku. Przez moment patrzył na sufit, przeklinając w myślach znajomość z Fran. Nie pamiętał kiedy usnął.
Jego rodzice, którzy wrócili o 4 nad ranem, zdziwili się, widząc ubranie Petera. Nigdy nie wracał wcześniej od nich. Mama zajrzała do jego pokoju i zakryła usta ręką, żeby nie krzyknąć. Widok rozwalonych puszek i zdjęć przeraziły ją. Ostatnio nie poznawała syna.
- Trzeba coś z tym zrobić. Popołudniu zadzwonię do Sofii. Ciekawe czy Fran też tak to przeżywa - powiedziała niby do męża, ale raczej sama do siebie.
Nie wiem kiedy kolejna część, bo w tym tygodniu dziwnie kończę lekcje...