To właśnie ON - Moje Największe Szczęście <3
Kiedy Go pierwszy raz zobaczyłam, nie wiedziałam i nie miałam pojęcia, że zmieni tak wiele w moim życiu. W czwartek, kiedy miałam praktyki (jestem uczennicą w salonie fryzjerskim) był umówiony na strzyżenie. Nigdy wcześniej Go u nas nie widziałam. Rozmawiał z moją szefową o tym, że idzie w sobotę na osiemnastkę do kolegi z klasy. Chodzi do technikum mechanicznego, a ja w sobotę również miałam iść na osiemnastkę do chłopaka z tej szkoły. Pomyślałam, że to po prostu zbieg okoliczności, bo przecież nawet nie wiedziałam o jakim chłopaku mówi i do jakiej klasy chodzi. W sobotę, szykując się na imprezę urodzinową, pomyślałam o Nim i znowu stwierdziłam, że przecież to niemożliwe. Uszykowana wyszłam do bramy skąd mieli mnie zabrać: moja najlepsza przyjaciółka i jej chłopak - solenizant, oraz mój najlepszy przyjaciel. Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy. Byliśmy oczywiście pierwsi na miejscu i dużo przed czasem. Tuż przed wyznaczoną godziną zaczeli schodzić się goście. Później kolejni i kolejni.. a ja nie wiadomo czemu czekałam aż On wejdzie w drzwi. A jednak się pojawił. Spóźnił się i wyglądało na to, że dosyć często mu się to zdarza. Usiadł po drugiej stronie stołu prawie naprzeciwko mnie. Przyznam się teraz, że w sumie to byłam zadowolona z tego powodu. Trąciłam przyjaciółkę łokciem i opowiedziałam jej po cichu tą krótką historię. Stwierdziła, lekko się uśmiechając, że może to przeznaczenie, po czym zaczęłyśmy się śmiać. Zaczęła się zabawa. Wszyscy tańczyli i rozmawiali ze sobą. Poznałam kilku nowych kolegów, z którymi nawet miło się rozmawiało. Z kilkoma nawet parę razy zatańczyłam i świetnie się bawiłam. Zobaczyłam, że Pan Przypadek ( tak Go sobie postanowiłam nazwać :) ) tańczy z inną dziewczyną i nie ma zbyt zadowolonej miny. Postanowiłam odbić Go w tańcu. Uśmiechnął się do mnie i przedstawił, bo czym złapał za rękę i powróciliśmy do zabawy. Tańczyliśmy bez przerwy, mimo tego, że oboje narzekaliśmy już na brak tchu i ból nóg. Założyliśmy się nawet o to kto dłużej wytrzyma na parkiecie. Czułam na sobie wzrok wszystkich. Widziałam, że niektórzy się uśmiechają, a reszta bacznie obserwuje. Kiedy zaczeliśmy rozmawiać, powiedziałam mu, że już się kiedyś spotkaliśmy. Był zaskoczony i kompletnie nie wiedział jak to możliwe. Wytłumaczyłam mu wszystko od początku i tak od słowa do słowa w końcu mnie zapytał, czy poszłabym z Nim na wesele w lipcu, bo bardzo miło się ze mną rozmawia, a tańczy jeszcze lepiej. W sercu od razu krzyczałam, że tak, ale przecież nawet Go nie znałam. Powiedziałam, że muszę zapytać o to rodziców. Tańczyliśmy dalej rozmawiając. Jego dłonie trzymały pewnie moją talię. Moje natomiast z delikatnością trzymały jego ramiona. Jednak jak wiadomo to co dobre szybko się kończy i nadszedł czas powrotu do domu. Przy ostatniej piosence czułam się jak Kopciuszek uciekający z balu. Królewicz nawet nie wiedział jak się nazywam i nie miał do mnie żadnego kontaktu. Pozostało mu tylko szukać poprzez znajomych. Pożegnaliśmy się uściskiem dłoni. Żałowałam, że nawet Go nie przytuliłam. Po powrocie do domu uśmiechałam się sama do siebie. Kładąc się spać pomyślałam, że może to być początek nowego rozdziału, jakiejś pięknej historii..
Inni użytkownicy: niebieskadmajustkyuubanmadlenkwjozefwielkicernowyevergreyhalitatrmek333damiand8011tymonxdxdxd
Inni zdjęcia: wschód vrgraf1446 akcentova1446 akcentova:) dorcia2700Poczuły wiosnę bluebird11* * * * takapaulinkaZarosło. ezekh114Maskotek pamietnikpotworaKlasyka tematu judgafNa dobranoc czarny.... halinam