Punktualnie 21.30 ;)
[...]
Sny o Zonie mnie dręczyły. Czy mogę nazwać to Zoną? Czy mogę nazwać swoją broń Zbawicielem? Obawiam się, że niezbyt. Siedzę teraz na ziemi gapiąc się bezmyślnie w ścianę. Kiedyś może bym jeszcze próbowała uderzyć siadającą muchę na mojej ręce. Teraz nie ma much. Uwielbiałam takie masakryczne klimaty, do puki nie musiałam spojrzeć im w oczy. Nie jest możliwością wrócić do dawnego spokojnego życia. Jedną rzeczą jakiej teraz pragnę to spojrzenie jeszcze choć raz na figurki asasynów, których posiadałam kolekcję. Bez żadnych zmartwień usiąść przed xboxem i pograć, wyluzować się. To nie, pieprzona Zona. Zachciało mi się katastrof i masakry. Fuck! Rozmyślanie przerywa mi starszy mężczyzna.
Tony. Możesz mi dzisiaj mówić Tony. Wiem, że nie ma cię po co zatrzymywać, nie zostaniesz tu. Wiedz, że tam dalej może być gorzej, ale Piekło nie opanowało całej ziemi. Gdzieś są granice. Nikt nie wie gdzie, ale są. Podobno jest nawet możliwe ponowne uruchomienie elektrowni. Trzeba je tylko znaleźć i nie umrzeć. Heh.
I właśnie w tym momencie założyłam sobie kolejny cel. Znaleźć granicę. Czego? Piekła, Zona to za mało jak na to. Nie odpowiedziałam. Tak to było niegrzeczne, ale musiałam w tym momencie po prostu spojrzeć na mapę.
Gdzie jesteśmy? Co to za miejscowość?
Kiernozia.
Trochę daleko zajechałam, ale i tak wciąż Polska. Chyba się zawrócę w stronę ruskich, skoro kilku z nim żyło tutaj, jakoś pokonali przeszkody. Mogą mieć sprzęt, mogą więcej wiedzieć. Tak świetnie, zapomniałam, że przecież nie znam ruskiego. Nie ważne, jakoś się dogadamy. Szukam na mapie jakiegoś całkiem sensownego miasteczka. Kirov. Hymm.. Skoro Ruski przyjechali do Polski to może po ty by zobaczyć co się dzieje na wschodzie od nich? A może także chcieli znaleźć granice Piekła? Nie wiem. Znowu jestem w rozsypce. Zawracać tam czy ruszyć przed siebie? Teraz każda opcja jest zła. Może w Stanach jest inaczej? Może tam nie było katastrofy? Znając życie z książek, jeśli tam nie było by katastrofy, obszary nią objęte zostały by zamknięte i chronione. A tak raczej nie jest. Chociaż nie mam co do tego pewności, przecież nie jestem na pograniczach, nawet blisko nich nie jestem bo nie słychać helikopterów ani samolotów. Znajdę odpowiedź na wszystkie pytania kiedy w końcu się stąd ruszę.
[...]