00.26 i wbijam z kolejnym fragmentem C:
[...]
Nie chcę wstawać. Zaczynam czuć strach. Nie jestem stalkerem. Jeśli przeżyję dopiero mogę się nim stać. Jeśli przeżyję. Teraz już nie ma nadziei, teraz jest teraźniejszość, teraz jest teraz, za chwilę może mnie nie być. Odzywa się we mnie wola walki, która drzemała przez wiele lat. Czuję jak powiększają mi się źrenice, jak zwalnia serce. Unoszę głowę spoglądając w sufit. Jestem gotowa. Już, teraz. Próbuję oszukać umysł, że gram w jakimś cholernym filmie, w którym wszystko idzie szybko i prosto. Staram się cicho, ale równocześnie szybko zejść po schodach. Schodzę plecami do ściany mając możliwość dokładnego widzenia pomieszczenia. Jeszcze 3 schodki. Drzwi sąsiadów. Na chwilę przystaję, przykładam ucho do drzwi. Cisza. Wciąż jeszcze nie wiem czy to dobrze, czy źle. Ruszam dalej. W mieszkaniu mogło coś siedzieć, mogło czekać na nieświadomą ofiarę.. Ostatnie schody prowadzące do wyjścia. Prosta droga, a jedna nie. Obok schodów jest wiecznie otwarte wejście do piwnic. Nosz cholera jasna. Nie rzucę niczym, bo może tam siedzieć coś groźnego. Jak wyleci nie będzie ratunku. Nie mogę przebiec bo może siedzieć przy samych drzwiach i nie zdążę wybiec. Cudownie! Na moje szczęście w drzwiach korytarza wciąż była sobie szyba. Bez problemu mogę w niej zobaczyć stan korytarza za ścianą schodów. Kucam, aby nic z daleka mnie nie zobaczyło. Obserwuję przez moment korytarz w szybie. Chyba czysto, nie jestem w stu procentach pewna, że nic nie wybiegnie z tej zasranej piwnicy. Teraz nie zawrócę. Wstaję i ponownie ruszam, krok za krokiem co raz bliżej wyjścia. Ostatni schodek, teraz trzeba biec. Jednak się zatrzymuję, muszę sprawdzić czy zbawiciel jest odbezpieczony. Jest. Biegnę jak opętana te 3 metry rzucam się na drzwi wywarzając je i robiąc przy okazji trochę hałasu. Nie sprawdzam już czy siedzi coś w aucie . Wskakuję i bez opamiętania, gwałtownie wyrywam pokrowiec i podłączam odpowiednie kabelki, tak aby samochód ruszył. Jest działa, wypieprzam stąd! Cudownie! Wyjeżdżam wciąż trzymając zbawiciela w ręku. Jadąc już po nierównej drodze odkładam go na siedzenie obok, spoglądam w lusterku upewniając się, że nic z tyłu nie śpi. Przyspieszam. Na liczniku wyświetla się 180km na H.. Muszę nieco zwolnic, aby warkot jaki wydaje samochód był nieco słabszy, wyłączam także lampy. Może zmniejszę tym swoją widoczność. Tak, nie zapominajmy, że jest jeszcze dzień, eh.
[...]
Inni zdjęcia: Wiosna 2025r. rafal1589... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24