Dzisiaj jest ten dzień, kiedy wrzystko obraca się przeciwko mnie. A ja nie mam siły już dłużej walczyć z codziennymi problemami, które dla kogoś kto nie jest w mojej skórze mogą wydawać się błahostkami. Problemy z rodziną? Problemy z akceptacja? Problemy z samą sobą? Nie powinno mnie to już raczej dziwić, że kiedy w końcu chce zrobić coś porządnego, zrobić coś nie tylko dla siebie ale i dla całej rodziny, spotykam się z odrzuceniem, złością i szyderstwem ze strony najbliższych. A przecież rodzina jest po to aby pomagać sobie nawzajem, żeby w tych najgorszych momętach ciągnąć upadłego do góry. Tak się czuę. Czuje, że upadłam i nie mogę wstać. Widzę też wokół ludzi, którzy raczej wolą obejść problem daleką śćieżką niż pomóc innemu człowiekowi.
Moje stosunki z siostrą opierają się na tym że ja jej liżę dupę nieważne w jakiej sytuacji. Najlepiej jak najczęściej i bezinteresownie. A ona? Zależy od humoru, zależy jak 'jej się podoba'. Raz jest miła i kochana a za pięć minut potrafi być prawdziwą suką wobec własnej siostry. 'Kobieta zmienną jest' powiecie... Coż, ta zmienność raczej niewiele ma wspólnego z kobiecymi humorkami dotyczącymi wyboru koloru ścian w przedpokoju.
~*~ ~*~ ~*~
Na dzisiejszy humor troche dubstepu.