Chciałam się pożegnać.
Życie stawia przed nami kolejne przeszkody, kolejne wyzwania i chwilami zastanawiamy się po co. Po co to wszystko? Sama jeszcze nie wiem po co. Dlaczego ludzi, którzy w ogóle na to nie zasłużyli, spotyka tyle złego. Chwilami można dojść do wniosku, że swiat jest strasznie niesprawiedliwy. Ale na co komu takie wnioski? Czy pomogą nam one przetrwać burzę? Nie. Sprawią tylko, że pogrążymy się w jakiejś bezsensownej przepaści, którą sami stworzyliśmy. Nie pchajmy się w nią tak łatwo, nie pomagajmy złu zniszczyć w nas duszy. Przecież zawsze jest drugi człowiek, który wyciąga tą pomocną dłoń. Trzeba tylko ją chwycić. Zaufać. Bo co nam więcej pozostało? Jesli przestaniemy sami sobie ufać to już całkowicie zatracimy się w smutku. Nie wszyscy ludzie krzywdzą, niektórzy (i naprawde nie jest ich tak niewielu) chcą dla nas jak najlepiej. Nie trzeba sobie ze wszystkimi problemami radzić samemu. Nie można zamykać się na życzliwość. Światełko nadziei można znaleźć wszedzie. Wystarczy spojrzeć. Patrz tak, abyś zobaczył. Abyś był w stanie dojrzeć choćby małą drobinkę, skrawek dobra. Warto.
Może jeszcze kiedyś się zobaczymy.
Pozdrawiam :*