W skrócie to mam już wakacje (prócz egzaminów zawodowych w czerwcu) i dlatego, że mam wolne mam więcej czasu i chęci do ćwiczeń. Kilka dni temu wstałam wcześnie rano i wybrałam się pobiegać nad Odre. Przedobrzyłam i niestety do tej pory bolą mnie mięśnie tak okropnie, a najbardziej łydki :/ no cóż, następnym razem muszę uważać i nie forsować się tak na sam początek. Dzień póżniej byłam na siłowni, później w piątek ćwiczyłam w domu, bo za bardzo mnie nogi bolały, wczoraj wolne (wyjazd na urodziny babci i musiały mi mieśnie troche odpocząć), no i dzisiaj niedługo zabiorę się za ćwiczenia w domu, a jutro już znów bieganie albo siłownia :)
Ogólnie mam więcej chęci do ćwiczeń, ale coś z jedzeniem mi nie idzie, nie wiem no.. muszę zacisnąć zęby i przestawić się na lżejsze, zdrowsze jedzenie. Wtedy będą szybciej efekty moich treningów, a oto przecież chodzi! Za miesiąc i dwa dni wyjeżdżam, trochę chciałam zmienić to swoje ciało, ujędrnić je bardziej.. a jak zwykle wyszło jak wyszło, ale nie zniechęcam się! Bo kiedyś przez miesiąc dużo zdziałałam :) Więc teraz też tak będzie, postaram się. Im mniej czasu, tym motywacja i samozaparcie rośnie - bynajmniej w moim przypadku. Zrobiłam przed chwilą te oto zdjęcia, żeby zmotywować się jeszcze bardziej :)
*to lustro wyszupla mi nogiiiii, aparatem normalnym i nie w lustrze wyglądają nieco gorzej, tak myślę.
Co u Was? Jak Wam idzie? Jakie plany na wakacje? :)