Taak... Chyba zaliczę to zdjęcie do osobistego poprawiacza humoru. Nie wiem co bardziej mnie rozwala. Czy pierwszy plan w moim wykonaniu i z diabelskim wyrazem twarzy, czy Nimfa z tyłu która akurat zarzuca swoim urokliwym lokiem. A wyraz twarzy przypomina jedną z tych 'świętych' rzeźb Berniniego. iX De na to.
Weekend totalnie przeleżany. Wirus grypy (nie ptasiej, nie świńskiej) mnie dopadł i tak wszystkie plany na te dwa dni szlag trafiły. Ba.
Dzisiaj było lepiej. Było. Do czasu. Ale tu już nie chodzi o grypę. Tylko o coś zupełnie odrębnego.
'I łzy popłyną cichutko'. Później Muse w głośnikach i skakanie po pokoju. Czyli mój najlepszy sposób na poprawienie podłego humoru.
i tak jest źle. Dla mnie tragicznie. Bo perspektywa miesięcy. Ale to obowiązek.
+ LEPIJ!:)