photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 STYCZNIA 2013

35 part II

'Eh, wiem Bruce, ale jak będziesz mnie o to wypytywał, nie sprawisz, że będzie lepiej.' Wymamrotał.

 

Bruce westchnął, zauważając, że Justin miał rację. 'Racja, ale nadal domagam się wiedzieć, co się stało.'

 

'Wiem i mam zamiar ci powiedziec. Ale najpierw usiądźmy.'

 

Bez słowa Bruce odwrócił się i podszedł do fotelu, na którym usiadł. Justin zajął miejsce na kanapie, ciągnąc mnie, bym usiadła mu na kolanach. John usiadł obok nas. Zauważyłam, że oprócz nas siedziało tam czterech innych facetów. 

 

'Więc?' Bruce ciągnął.

 

Justin przyciągnął mnie bliżej siebie i położył podbródek na moim ramieniu. 'Kelsey i ja trochę się pokłóciliśmy w szkolę i chciałem to naprawić. Chciałem zabrać ją gdzieś, i zrobiłem to. Wszystko wydawało się być okej, kiedy nagle poczułem coś w środku mnie. Wiedziałem, że coś jest nie tak i słyszałem tykanie, ale nie wiedziałem co to dokładnie było, dopóki nie spojrzałem w gół, na radio i zobaczyłam to. Pieprzona bomba odliczała 12 sekund.'

 

Justin oblizał usta. 'Powiedziałem jej, żeby wyskoczyła razem ze mną i zrobiliśmy to w odpowiednim czasie, bo w momencie kiedy wyskakiwaliśmy, samochód stanął w płomie---'

 

Justinowi przerwał śmich Bruce'a. Zmarszył brwi. 'Co to jest kurwa takie zabawne koleś?'

 

'Sory,ale zauważyłem, że Kelsey zawsze uratuje swój tyłek z tej całej gównianej sytuacji.'

 

'Co masz na myśli?' Mruknęłam.

 

Bruca oparł się na krześle. 'Musze ci to przynać. Jesteś twardą dziewczyną.' Urwał, uśmiechając się. 'Bo nikt nie był w stanie udźwignąć rzeczy jak te. nawet Jen.'

 

Justin's POV

 

Widziałem jak Kelsey spięła się, kiedy tylko usłyszała imię 'Jen'. Westchnąłem. Kiedy zobaczyłem jej uśmiech, miałem pewność, że już jest wszystko w porządku i nie chciałem już tego zmieniać. Wiedziałem że muszę z nia pogadać o Jen i chciałem to zrobić raz a porządnie.

 

Bruce uśmiechnął się. 'Lubię ją.'

 

Zaśmiałem się. 'Ja też.'

 

Kelsey zarumieniła się, co sprawiło, że poczułem się szczęśliwy. Pochyliłem się, przysuwając moje usta do jej ucha. 'Uwielbiam, kiedy się rumienisz.'

 

Jej policzki zaczerwieniły się jeszcze bardziej, co sprawiło, że zachichotałem. Jej reakcja była zabawna.

 

'Okej.' Bruce klasnął w dłonie. 'Teraz nie ma ucieczki, zabiję tego skurwiela za to co już zrobił dwa razy.'

 

'Dwa?' Kelsey zapytała zdezorientowana.

 

'Pierwszym razem, kiedy dźgnął mnie nożem, a drugi raz za dzisiaj.' Przypomniałem jej.

 

'Oh...' Pokręciła głową, pokazując, że pamięta.

 

'Dobra, więc panowie, co myślicie, co powinniśmy teraz zrobić? Zapytał Bruce.

 

Przytuliłem się mocniej do Kelsey. 'Musimy zrobić to, co od początku planowaliśmy. Strzelanka.'

 

Bruce przytaknął. 'Magazyn?'

 

'Yup' Powiedziałem akcentując 'p'. 'Pokażemy temu skurwysynowi z kim zadarł i że nie wygra z nami. niech lepiej zacznie pokutować za mój samochód.'

 

Bruce zastanawiał się nad tym, co powiedziałem, omawiając szczegóły z chłopakami. Wiedziałem, co się będzie działo i byłem na to przygotowany.

 

'Wiec, kiedy robimy napad?' Bruce spojrzał na mnie.

 

nawet nie musiałem się zastanawiać. 'Dziś wieczór.'

 

'Pojebało cię?' Bruce pokręcił głową. 

 

'Czemu?' Sciągnąłem brwi. 'Ten dran próbował mnie zabić.'

 

'Bo on będzie na nasz czekał, Bieber. Wie, że po niego przyjdziemy. nie jest głupi. Wie, że jeśli cię zdenerwuje, nie będziesz myślał racjonalnie i to właśnie to, czego on teraz chce. Musimy to zrobić, kiedy on się będzie tego najmniej spodziewał.'

 

Pokręciłem głową, zgadzając się z tym co Bruce powiedział. 'Okej, więc kiedy?'

 

Kelsey's POV

 

To było dziwne, kiedy słuchałam jak oni planują strzelaninę. nigdy w czymś takim nie brałam udzialu i raczej nie będę, ale byłam zadowolona że pozwolili mi być częścią tego.

 

nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu, kiedy wiedziałam, że ufają mi wystarczająco, by omawiać to wszystko przy mnie. Justin powiedział mi, że mam pełne prawo o tym wiedzieć, bo byłam częścią tego, czy mi się to podoba, czy nie.

 

Wiedziałam, że miał rację, ale też wiedziałam, że to była jego walka i że on ją wygra.

 

'Wszystko okej?' Justin zapytał mnie, kiedy szliśmy na górę do jego pokoju. 

 

'Yeah, ale jestem trochę zmęczona tym co się stało.'

 

'Musisz być silna.' Justin potarł moje ramiona pocieszająco.

 

'Masz rację.' Lekko zachichotałam.

 

Zaśmiał się, przyciskając swe wargi do mojego policzka. 'Jesteś cholernie silna, wiesz o tym kochanie?'

 

Lekko się uśmiechnęlam. 'Powiedzmy.'

 

Potrząsnął głową. 'nah kochanie, jesteś.'

 

Wzruszyłam ramionami. 'Możliwe.'

 

'Wytrzymałaś to wszystko co się stało i nie zrobiłaś z tego wielkiego dramatu. nie denerwujesz się i nie narzekasz. Udźwignęłaś to jak mężczyzna, nawet jeśli ci daleko do niego.' zachichotał. 'Jestem z ciebie dumny.'

 

Przygryzłam wargę, po czym uśmiechnęłam się jak dziecko, gdy usłyszałam, to co Justin właśnie powiedział. 'Dziękuję.' Wyszeptałam.

 

Justin zamknął drzwi nogą i cały czas szedł za mną, trzymając ręce na moich ramoinach. 'nie ma za co, skarbie.'

 

Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam jak mnie nazwał.

 

'Chcesz się koło mnie położyć?' Zapytał.

 

Odwróciłam się, by na niego spojrzać. 'Jasne.'

 

Zaśmiał się na moją drętwą odpowiedź, przyciągając mnie na łóżko. nie trwało to długo, kiedy moje kolana się zgięły i upadłam na tyłek. Wciągając nogi na górę, położyłam się tak, że moja głowa leżała na miękkich poduszkach Justina.

 

Justin szybko podszedł do łóżka i położył się obok mnie.

 

Owinął swoje ręce wokół mnie, a ja przytuliłam się do niego, jak dziecko do pluszaka. Moje ręce owinęły jego biodra, głowa leżała na jego klatce.

 

Sekundę później Justin zaczął bawić się moimi włosami i nie mogłam powstymać się od uśmiechu na samą myśl tego, jak to słodko wyglądało.

 

'Kelsey?' Wyszeptał.

 

'Hm?' Wymamrotałam.

 

'Wiesz, że się o ciebie troszczę, prawda?' 

 

'Oczywiście.'

 

'I nie chcę ukrywać przed tobą żadnych sekretów.'

 

Przygryzłam wargę zastanawiając się, o co mu chodzi. 'Ja też.' Odpowiedziałam, zupełnie szczerze,

 

'I dlatego chcę być z tobą szczery... począwszy od Jen.'

 

Moje ciało zesztywniało, gdy usłyszałam jej imię.

 

Zauważając to, Justin przebiegł rękoma po moich ramionach, pocieszając mnie. 'nie martw się kochanie' po porstu posłuchaj.' Powiedział.

 

'Jeśli nie chcesz, nie musisz mi mówić...' Wyszetałam.

 

'nah, chcę.'

 

Pokręciłam głową.

 

Wziął głęboki wdech i patrzył przed siebie. 'W ubiegłym roku, Jen i ja byliśmy razem i wszystko bylo świetnie. Kochałem ją i myślałem, że ona tez mnie kocha...'

 

Przygryzłam wargę, czując jak coś ściska mi się w brzuchu z zazdrości, myśląc o Justinie kochającym kogoś innego niż mnie.

 

nawet, jeśli nie wypowiedział nigdy tych słów do mnie.

 

Spojrzałam na niego, trzymając palce na ustach i wskazując mu, by kontynuował.

 

'... Dopóki nie dowiedziałem się, że kłamała mnie przez cały czas. Widzisz, Jen zawsze miała wymówkę dlaczego nie mogła spędzać ze mną czasu kiedy byliśmy razem. na początku nie widziałem w tym nic dziwnego,  bo jej ufałem, ale zaczęło się to robić irytujące, że nie mogłem się z nia spotykać, więc skonczyło się na tym, że ją zacząłem śledzić. Żeby tylko zobaczyć co robi.'

 

Skinęłam głową kręcąc serduszka na jego miękkiej skórze.

 

'Okazało się, że nie robiła nic nadzwyczajnego, więc z żalem musiałem sobie ją odpuścić, ale potem następnego dnia dostałem telefon, że zaginęła. Wpadłem w panikę nie wiedząc kto w ogóle mógłby ją zabrać. Zacząłem jej szukać i znalazłem ją przywiązaną do krzesła w magazynie z taśmą na ustach. Zacząłem ją ratować, ale poczułem że ktoś przykłada mi pistolet do głowy.

 

Zmarszyłam brwi na myśl o tym. Moje palce delikatnie pocierały jego szyją, bo widziałam, że to go trochę uspokaja.

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika 69danger69.