photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 STYCZNIA 2013

35 part I

Kelsey's POV

 

Mój brzuch upadł (?)

 

'Kto do cholery chciał cię zabić?' Powiedziałam zszokowana.

 

To było głupie pytanie i oczywiście zdałam sobie z tego sprawę w momencie, gdy otworzyłam usta.

 

Oczywiście, że ktoś mógłby chcieć go zabić, przecież on ma wrogów. Powiedziałam sama do siebie. W duchu przewróciłam oczami.

 

'Czy to nie jest oczywiste?' Justin prychnął kręcąc głową. Widziałam gniew w jego oczach i czułam go w jego głosie. Złoty, miodowo-brązowy kolor zamienił się w ciemną mgłę, kasując każdą część samochodu.

 

Patrzyłam na niego, czekając na jego odpowiedź. Wiele ludzi jest przeciwko niemu. Skąd mogłam wiedzieć kto to był?

 

'To był Luke.' Splunął obrzydliwie, jego twarz wykręciła się pod wpływem nienawiści.

 

Skuliłam się, słysząc to imię, nie chcąc przypominać sobie tego, co on mi zrobił, ale nie mogłam przestać zastanawiać się nad tym.. 'Dlaczego Luke próbował cię zabić?'

 

Justin chrapliwie roześmiał się, potrząsając głową. 'A dlaczego miałby tego nie zrobić?' Patrzył na proch, jaki pozostał z jego samochodu, po czym spojrzał na mnie.

 

Wzruszyłam ramionami. 'nie wiem.'

 

'nie bądź naiwna Kelsey.' Justin oblizał usta patrząc mi w oczy.

 

'nie jestem.' wykłócałam się.

 

'Jesteś.' Odwrócił wzrok. 'On ma wszelkie powody by mnie zabić.'

 

'Ale, dlaczego?'

 

'Ponieważ ucielkiśmy.' Spojrzał na mnie jeszcze raz. 'Czy ty tego nie rozumiesz?'

 

Powoli pokręciłam głową.

 

Westchnął. Zamknął oczy, po czym powoli je otworzył. 'Ucielkiśmy, nawet się na niego nie oglądając. On chciał mojej śmierci, chciał żebym zniknął, ale pominmy to. On chciał, żebyś ty zniknęła.'

 

Moje oczy się rozszerzyły. 'Ja? Dlaczego?'

 

'Bo wiedział jak wiele dla mnie znaczysz.' Wyszeptał. Jego ciało było obok mnie, ale umysł był zupełnie gdzie indziej. 'Wiedział, że jeśli cię mi zabierze, przejdę przez piekło, co mogłoby mnie zabić. Po twojej śmierci nastąpiłaby zemsta ostateczna.' Odchrząknął, po czym kontynuował. 'nie byłbym zdolny, by dalej żyć, jesli ciebie by zabrakło obok mnie i on o tym wiedział. Wtedy mógłby dużo łatwiej mnie zabić.'

 

Skinęłam głową, powoli to załapując. Czułam, że moje serce przyśpiesza, kiedy powiedział, że mu na mnie zależy, ale przygniotła mnie myśl o mojej śmierci, co doprowadziłoby także do śmierci Justina.

 

'Jego plan został zniszczony, kiedy się tam pojawiłem i urządziłem mu piekło. nienawidzi tego, kiedy spotykami się, bijemy się ze sobą, a jeszcze bardziej wkurwiło go to, że bezpiecznie wróciliśmy do domu, nawet z tymi kilkoma zadrapaniami.' Urwał. 'On chce zemsty, Kelsey.' Westchnął gorzko. 'I nie przestanie, dopóki nie dostanie tego, czego chce.'

 

Przygryzłam wargę. 'nie rozumiem dlaczego on chce tego wszystkiego, po tym, jak ty pozostawiłeś go przy życiu...'

 

Justin zaśmiał sie. 'On jest popierdolony, Kels.' Spojrzałam na jego ręce, czekając, aż wszystko mi wyjaśni. 'On chce mnie wyjebać z tej gry.'

 

'nie rozumiem jak to wszystko się zaczęło. To znaczy, dlaczego mamy przejść przez to wszystko, kiedy on jest żywy i jest z nim wszystko okej. nawet jeśli go postrzaliłeś, on nadal oddycha--'

 

'nigdy nie zrozumiesz.'

 

Zmarszczyłam brwi. 'Zrozumiem. Tylko musisz mi to wyjaś---'

 

Justin pokręcił głową. 'I tak za dużo ci już powiedziałem.'

 

'Ale Justin---'

 

'nie.' Powiedział jasno i na temat, udowadniając mi, że to nie moja sprawa. 'Wystarczy.'

 

Zostawiłam to, nie chcąc się z nim kłócić.

 

Wyjął swój telefon z kieszeni. Zmarszczyłam brwi. 'Do kogo dzwonisz?'

 

Justin położył palec na usta, by mnie usiszyć i przyłożył swój iPhone do ucha.

 

Zamknęłm usta, nasłuchując.

 

'Siema.... yeah, wszystko okej... sluchaj, musisz po mnie przyjechać.. nie, nie mogę się przejść... Muszę wrócić.... przyjedziesz tu kurwa czy nie!? .... jak to kurwa nie? ... koleś, prawie kurwa umerłem, żartujesz sobie ze mne?.... nie, nie kłamę!... to było to, o czym myślałem... yeah, jestem na skrzyżowaniu Jefferson i Hill... okej, okej, do zobaczenie za chwilę' Odsunął telefon, koncząc rozmowę.

 

'Kto to był?'

 

'John.'

 

Znałam to imie, tylko zastanawiałam się skąd. I wtedy załapałam, John był jednym z przyjaciół Justina. On był tam, kiedy mnie porwali.

 

'Co powiedział?'

 

'Przyjeżdża po nas.'

 

'Powiesz mu co się stało.'

 

'Yep.'

 

Przygryzłam wrgę. Dlaczego on udaję takiego twardziela? Westchnęłam. Meżczyźni...

 

Po kilku minutach siedzenia, Justin wstał kiedy samochód zatrzymał się obok nas i wyciągnął rękę, by pomóc mi wstać.

 

Złapałam go za dłon, a on mnie pociągnął w górę.

 

'Oof' Jęknęłam, mój tyłek i całe ciało było obolałe od upadku.

 

'Wszystko w porządku?' Troska wypełniła jego słowa.

 

Skinęłam głową. 'To po prostu boli. Upadliśmy całkiem mocno.'

 

Pokręcił głową, owinął ręką moja talię i pomógł mi wejść do samochodu. Kiedy wsiedliśmy już do środka, Justin pocałował mój policzek i zamknął drzwi.

 

'Co jest, koleś?' Justin skinął głową w kierunku kolesia, który musiał być tym John'em.

 

'Hej.' Skleili ze sobą, po czym odjechaliśmy stamtąd.

 

Przygryzłam wargę, czując się niezdręcznie.

 

'Wszystko w porządku z wami?' John zapytał, patrząc na Justina, po czym spojrzał na mnie w lusterku.

 

Delikatnie skinęłam głową. 'Jest okej.'

 

Zacisnął wargi.

 

Justin siedział w kompletnej ciszy podczas jazdy, nawet nie otwierając ust, żeby wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.

 

Westchnęłam, opierając głowę o nagłówek, kiedy przypomniałam sobie co miałam zrobić. 'Hey, John.'

 

'Hm?' Lekko się obrócił, kiedy to do niego powiedziałam.

 

Spojrzałam na Justina, nie wiedząc, czy powinnam odzywać się do John'a czy też nie. Spojrzał się na mnie, dając mi znak, żebym kontynuowała. 'Uhm.' Bawiłam się kciukami, czując że się czerwienie, kiedy oboje patrzyli na mnie. 'Dzięki.'

 

Zmarszył brwi. 'Za co?'

 

Oblizałam usta. 'Za to, że wiesz, pomogłeś mi wtedy z Luke'iem...'

 

Kiwnął głową, potwierdzając. 'to nie był żaden problem.' Wzruszył ramoinami. 'Zrobię wszystko dla Justina i dla ludzi o których się troszczy.'

 

Czułam, ze moje policzki zaczerwieniły się, kiedy te słowa wyszły z jego ust.

 

'Zamknij się.' Justin cicho warknął.

 

Zaskoczony, John usiósł brew. 'nie powiedziałeś jej jeszcze, że ją lubisz?'

 

Czułam jak moje ciało rozgrzało się, gdy usłyszałam to pytanie. Uśmiechnęłam się w duchu.

 

'Powiedziałem.'

 

'I?' wymamrotał John.

 

'I co?' Zapytał Justin.

 

'Jesteście ze sobą, czy nie?'

 

Zamarłam na to pytanie, sama nie wiedząc, czy jesteśmy, czy nie. Jasne, całujemy się i w ogóle, ale nigdy to nie było potwierdzone... oficjalnie.

 

Justin wzruszył ramionami, odwracając się do mnie i zapytał 'Cóż, jesteśmy?'

 

Czy to było właśnie pytanie, czy chce być jego dziewczyną? Przygryzłam wargę, zastanawiając się nas tym, po czym delikatnie skinełam głową.

 

Justin uśmiechnął się i odwrócił 'Jestesmy.'

 

'no i o to właśnie kurwa chodzi!' John wrzasnął.

 

Justin i ja zaśmialiśmy się.

 

Przez całą resztę drogi uśmiech nie schodził mi z twarzy, na myśl o tym, co się właśnie stało. 

 

Kiedy drzwi się otworzyły Justin stanął obok mnie, a ja wciąż się uśmiechałam.

 

'Gotowa?' Wyciągnął rękę.

 

Skinęłam głową, łapiąc jego dłon, by pomógł my wysiąść.

 

Szliśmy do drzwi i czekalismy jak John znajdzie klucz w swoich spodniach, po czym włożył go do zamka, przekręcając go i otwierając drzwi.

 

Weszliśmy do środka i odrazu zostaliśmy zbombardowani pytaniami. W sumie Justin był bombardowany, ale musiałam stać koło niego.

 

'Dlaczego do cholery opuściłeś szkołe? Jak do cholery twój samochód wybuchł? Wszystko w porządku? Co się stało?'

 

Justin wyrzucił ręce w powietrze 'Whoaaa, Bruce, czill ziom.'

 

'nie mów tak kurwa do mnie Justin. Prawie dziś zginąłeś!'

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika 69danger69.