A ja myślałam, że Justin był bipolarny...
'Ja.. ugh, coż, widzisz, ta dziewczyna-Cameron. Przypisali mi ją, byśmy razem zrobiły projekt do szkoły i pracowaliśmy nad tym w szkole, ale uznałyśmy, że lepiej i łatwiej będzie, jeśli spotkamy się ze sobą później. Wiec po lekcjach poszłyśmy do niej do domu, ale ja nie zamierzałam siedzieć tam zbyt długo, bo wiedziałam że musze wrócić do domu.' Westchnęłam, przygryzając wargi. nie chciałam kontynuować, ale wiedziałam, że musiałam, 'Skonczyło się na tym, że wylałyśmy picie na moje ubranie, więc dała mi swoje ciuchy. Ponownie zabrałyśmy się za robienie projektu i nie wiem jak to się stało, chyba była tam zmęczona, ale momentalnie zasnęłam.'
'Zasnęłaś?'
'Yeah.' Skinęłam głową. 'Wiem, że to głupio brzmi, ale serio byłyśmy zmęczone. Pracowałyśmy bardzo cięzko nad tym projektem i na prawdę miałam zamiar wrócić do domu, ale jej mama była taka miła i zapytała, czy nie chcem u nich zostać na obiad, a ja byłam głodna, bo zapomniałam wziąć lunchu do szkoły i jedno prowadziło do drugiego i wiesz...'
Moja mama patrzyła się na mnie, zastanawiając się nad tym, co właśnie powiedziałam. 'To jest druga taka sytuacja Kelsey. Jestem rozczarowana i zawiedziona twoim zachowaniem.'
'Wiem mamo, na prawdę bardzo mi przykro! nie miałam telefonu i kompletnie zapomniałam cię poinformować.'
'Myślałam, że się czegoś nauczyłaś Kelsey'
'Oczywiście!'
'nie, nie, nie nauczyłaś się niczego, bo w takim razie nie byłabyś taka lekkomyślna! nie mogłam spać w nocy, myśląc o strasznych rzeczach, które mogłyby ci się przytrafić! Chciałam już wezwać policię, ale dziękuj Bogu, że twój brat mnie przekonał, bym tego nie robiła.'
'Wiem mamo, naprawdę mi przykro.'
'To nie wystarczy Kelsey. Idź na górę i przygotuj się do szkoły. Jak już to zrobisz, zejdź do kuchni. Przeprowadzimy z tobą i twoim ojcem szybką rozmowę.'
'Ale...'
'Dalej, Kelsey.' Wskazała na schody.
'Mamo...'
'Teraz!' Wrzasnęła.
Westchnęłam, odwróciłam się i weszłam po schodach do swojego pokoju. Poszłam do łazienki, by szybko się odświeżyć.
Szukając czegoś w szafie, wybrałam parę obcisłych jeansow, biały top i czarną kurtkę z rękawkami do łokci i baletki, by złączyć to wszystko.
Ściągnęłam z siebie ciuchy Justina, po czym założyłam swoje ubrania i buty. Upewniłam się, że wyglądam dobrze, po czym opuściłam pokój i zeszłam po schodach do kuchni, gdzie czekała mnie 'mała rozmowa'
'Cześć tato...'
'Siadaj.' Wskazał krzesło obok siebie.
Zrobiłam to co kazał. nie chciałam patrzeć mu w oczy.
'Twoja matka powiedziała mi co się stało i muszę powiedzieć, że jestem bardzo rozczarowany Kelsey. Oczekiwaliśmy od ciebie czegoś więcej niż to.'
'Wiem, jest mi na prawdę przykro.'
'Czasami zwykłe przepraszam to nie wszystko Kelsey. Przeprosiłaś nas ostatnim razem i mimo tego, że wciąż byłaś uziemiona, skonczyło się na tym że nas nie posłuchałaś.'
'na prawdę nie chciałam...'
'niezależnie od tego, czego chciałaś, a czego nie. Ja i twoja mama już ci nie ufamy Kelsey. Uziemiliśmy cię, co jeszcze możemy zrobić?'
Westchnęłam. 'nie wiem, ale mogę powiedzieć wam tylko to.' Spojrzałam na obu z nich pierwszy raz odkąd tu siedziałam. 'Jest mi bardzo, bardzo przykro. Wiem że mi nie wierzycie, ale naprawdę chciałam dostać dobrą ocenę z tego projektu i udowodnić wam, że biorę rzeczy na poważnie. Chciałam, żebyście byli ze mnie dumni i... Po prostu przepraszm. 'Zgarbiłam się.
Cisza nas ogarnęła.
Już miała otworzyć usta, aby coś dodać, ale mój tata uprzedził mnie.
'Po prostu idź do szkoły Kelsey, a kiedy skonczysz lekcje przyjdź prosto do domu. Będziemy czekąc. Twoja matka i ja mamy kilka rzeczy do omówienia.'
Skinęłam głową. ' Okej' Wstałam, zaczęłam iśc, ale zdecydowałam, że dałam ciała. Odwróciłam się i przytuliłam ich oboje. 'Kocham was.'
To zajęło chwilę, ale powoli odwzajemnili uścisk.
'Też cię kochamy skarbie. Idź teraz do szkoły, zanim się spóźnisz.'
Odsunęłam się i uśmiechnęłam się. 'Dobrze, pa.' Pomachałam im i wyszłam z kuchni. Opuściłam dom i zaczęłam iśc w stronę samochodu Justina.
Weszłam do środka i Justin odpalił samochód.
'I jak ci poszło?
'no... poszło lepiej niż się spodziewałam. nie zabili mnie, tak jak mówiłam, ale są rozczarowani.' Westchnęłam.
'nie mart się skrabie' Pochylił się, łapiąc mnie za kolano. 'Przejdzie im.'
'Mam nadzieję.' I spojrzałam przez okno na mój dom.
'Co im w ogóle powiedziałaś?'
Po tym, jak opowiedziałam mu moją historię zacząl się śmiać. Zmarszyłam brwi. 'Co?'
'Więc to wszystko wydarzylo się w jednym miejscu?'
'Yeah...'
'Cholera, kochanie, równie dobrze mogłaś przyjśc i popracować u mnie' Zachichotał, odbijajac wzrok na chwilę od drogi, by spojrzać na mnie.
'nie, dzięki' Roześmiałam się.
'Ja tylko mówie... To jeden stek kłamstwa'
'najlepsze co mogłam wymyślić!'
'nie wierzę, że oni to kupili.'
'To bardzo wiarygodnie usprawiedliwienie.'
'Oczywiście..' Zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się, odwracając wzrok.
'O, przy okazji, Bruce i chłopaki chcą spotkać się z tobą po szkole.'
'Co?'
'Bruce wie o tobie... i o nas i wie jak dużo dla mnie znaczysz, więc powiedział, że chce cię poznać a chłopaki potwierdzili to.
'Powinnam się martwić?'
'nie' zachichotał 'To przyzwoici faceci'
'na pewno.' uśmiechnęłam się. ' Ale będziesz musiał przesunąć to spotkanie.'
'Co? dlaczego?'
'Bo moi rodzice chcą ze mną pogadać od razu po szkolę i nie mogę znów ich wystawić.'
'Cholera' Skręcił w uliczke, jadąc w kierunku szkoły. 'To znaczy, że ja też nie mogę się z tobą spotykać po szkole?'
Wzruszyłam ramionami. 'nie wiem. nie powiedzieli mi, że mam 'karę', więc kto wie...'
Skinął głową, potwierdzając, że zrozumiał. 'Tak czy inaczej, znajdę sposób.'
Uśmiechnęłam się.
'Oh, przy okazji, twoje torby sa na tylnym siedzeniu. Zapomniałaś jej, kiedy pojechaliśmy coś zjeść.'
'Cholera, prawie o tym zapomniałam' Schyliłam się by wziać torbę. Justin zaparkował na prakingu przed szkołą.
'nie chcę tam iśc' wymamrotałam.
'Ja też. nie mogłem spać w nocy i ostatnią rzeczą jaką chce, to poczuc gniew tych wszystkich naczuczycieli w tej budzie.'
'Czy to ja sprawiłam, że nie mogłeś spać' Zmarszyłam brwi 'Bo jeśli tam to sor....'
'Co? nie kochanie, po prostu miałem dużo na głowie z chłopakami i musiałem z nimi pogadać.
'Jeśli tak mówisz' Skinęłam głową, przygryzając wargę.
'Skarbie' Złapał mnie za rękę. 'nie masz się czym martwić'
'Wiem' Uśmiechnęłam się.'
'Okej, więc, chodźmy, chce już mieć ten dzien za sobą.'
Otworzyłam drzwi i wyszłam z samochodu, czekając na Justina. Kiedy przyszedł, złapał mnie za rękę i przyciągnął do sibie.
'nie kłamałes, jak mówiłeś, że będzie obok mnie 24/7' Zażartowałam.
'Yeah, zawsze dotrzymuję obietnic. W szczególności, jeśli chodzi o kogoś, na kim mi zależy.'
Poczułam ciepło na moich policzkach.
'Czy ty się ruminisz, kochanie?' Justin uśmiechnął się.
'nie' schowałam twarz.
'Myślę, że tak...'
'Oh, zamknij się.' Zartobliwię uderzyłam go klatkę.
Zaśmiał się.
'Wiesz, kochanie, nazywasz mnie tak od dłuszego czasu.'
Uniósł brew. 'Mhm, nie lubisz tego?'
'nie. Kocham to... po porostu mówisz to częściej, niż wcześniej.
'Bo na początku musiałem cię trochę torturować, a teraz... mam powody, by tak cię nazywać.
'Oh, na prawdę?'
Skinął głową. 'Chcesz wiedzieć dlaczego?'
Uśmiechnęłam się. 'Dlaczego?'
'Bo jesteś teraz moja.' Uśmiechnął się, dając mi buziaka.
'Kelsey?'
Zmarszczyłam brwi, kiedy zobaczyłam oszołomioną Carly stojącą przed nami.
Cholera.