"Ty, moja przyjaciółko, właśnie zagrałaś w gre:" Uśmiechąłem się "byłaś graczem"
"O czym ty do cholery mówisz Bieber?" splunęła, siadając na łóżku niczego nieświadoma.
Zaśmiałem się trzymając paczke w górze. "Powinnaś się nauczyć jak zachować uwage skarbie."
"ty dupku "krzyknęła.
Roześmiałem się. "nigdy nie słyszałem tego wcześniej" Otworzyłem drzwi ale przed wyjściem odwróciłem się do niej "Jeśli następnym razem zmusisz mnie żebym cie uwiódł, zabije cie!" I wyszłem.
A najzabawniejsze jest to, że to nie była pusta obietnica.
"Ona cie zabije stary!" Marco zaśmiał się patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.
"Lepiej śpij dzisiaj z jednym okiem otwartym" Dean zaśmiał się , wylewając z puszki troche piwa.
Zaśmiałem się. "Zaufaj mi, ta suka za mną nie pójdzie. Nie ma tyle odwagi."
"Nie wiem tylko o jednym Bieber?" John usiadł z przodu "Jak ona na prawde była dzisiaj na ciebie napalona?"
Zaśmiałem się "Urok człowieku, działa za każdym razem" Mrugnąłem figlarnie zanim spojrzałem za zegarek, po czym na chłopaków " Więc jest 1.45, jestem padnięty."
"Yeah, mogę powiedzieć że my wszyscy jesteśmy dzisiaj padnięci. Pdzed nami pracowity dzień, a przed tobą Bieber szkoła." Bruce spojrzał na mnie.
"Cholera" mruknąłem. Kompletnie o tym zapomniałem.
"Idź spać Bro" zawołał Marco.
"Taa, łatwo ci powiedzieć. Ty nie musisz wstać za kilka godzić" mruknąłem wstając.
"Hej!" Marco uniósł ręce w geście obrony " Tylko mówię"
"Tak, wiem" przetarłem ręką po moim karku. "Do zobaczenia później ?"
Wszyscy przytakneli .
"Jestem z ciebie dumny Bieber". Bruce wstał i klepnął mnie w plecy, po czym potarł mnie w ramie. "Zrobiłęś dzisiaj kawał dobrej roboty. Nie zasłużyłeś aby dostać łomot od Luka."
"Pierdolona małpa przeżyła uderzenia, ale i tak Luke to słaby dzieciak." Wywróciłem oczami.
Zachichotał. " Okej, okej masz racje. "Uśmiechnął sięprzed kontynuacją " ale poza tym, uratowałeś swoją dziewczyne i odzyskałeś przesyłke, a to wszystko w jeden dzień!"
"Jeśli to nie jest zajebiste, to nie wiem co to jest!" Powiedział Dean z kanapy.
"Dzięki chłopie, doceniam to"
Nawet ja i Bruce się czasem sprzeczaliśmy i mieliśmy kilka małych walk ale jest wciąż moim bratem.
" W każdym razie, idź a góre do swojej dziewczyny. Jestem pewny że za tobą tęskni." Zaśmiał się siadając a swoim miejscu.
"Yeah, do zobaczenia. "Kiwnąłem do chłopaków głową, kierując się do mojego pokoju po czym cicho zamknąłem drzwi.
Podnosząc głowe do góry, zobaczyłem spokojnie śpiącą Kelsy, owinętą szczelnie w koc i przytuloną do mojej poduszki. Uśmiechnąłem się widząc jak niewinnie wyglądała.
Coś we mnie miało nadzieje że tak zostanie już na zawsze.
Odwracając się zamknąłem drzwi. Nie chciałem ryzykować przyjścia Kayli do mnie w środku nocy, próbującej odegrać się na mnie.
Mimo tego że ją ostrzegałem wolałem się zabezpieczyć, do tego Kelsy tu jest.
Podchodząc do łóżka upewniłem się że z nią wszystko w porządku, zanim przejechałem opuszkami palców po jej policzku. Cięcia powoli wrócą do zdrowia ale mogę powiedzieć że blizny zostaną i nic nie mogłem na to poradzić.
Westchnąłem i mocno przycisnąłem swoje usta do jej czoła. Otworzyłem usta żeby coś powiedzieć, ale zrezygnowałem z tego.
Nie byłem gotowy, ani ona nie była.
Wyprostowałem się, zacząłem odchodzić od łóżka w celu znalezienia jakiegoś koca, którego mógłbym umieścić na podłodze, aby była trochę wygodniejsza, aż poczułem szarpnięcie mojej dłoni.
Zmarszczyłem brwi, odwracając się w strone Kelsy.
"Nie odchodź" wyszeptała.
Nadal na nią patrzyłem, domagając sięa by kontynuowała.
"zostań ze mną" przysunęła się bliżej mnie proszę wyszeptała.
Oblizałem warge rozważając czy powinienem. Przypomniałem sobie dzisiejsze wydarzenia dochodząc do wniosku że mnie potrzebuje.
Obiecałem że będę ją chronić.
Wchodzac do łóżka rozwinąłem koc, aby ten nas szczelnie okrył. Przysunąłem się jeszcze bliżej Kelsy.
"Wszystko w porządku ? "wyszeptałem.
Skinęła głową, zagłębiając się w moją pierś.
"Prześpij się kochanie"
Ziewnęła, przylegając mocniej do mojego ciała, po czym ponownie zasnęła.
Podczas gdy czas uciekał ja wciąż na nią patrzyłem. Musiałem mieć pewność że jest bezpieczna i już nic jej nie przeszkadza.
Widziałem jak jej pierśc podnosi się i upada. Jej oddech wciąż był szybki mimo że jej ciało było rozluźnione. Wiedziałem że to co zdarzyło się dzisiaj niegdy nie mogło się powtórzyć. Ona musi być bezpieczna za wszelką cene. Jeśli będę musiał, będę ją pilnował 24/7.
Myśl o jej stracie powoduje że szaleje, sprawia to że chce kogoś zamordować.
Byłem pewny że straciłem mój umysł, ale była noc i wiedziałem że kiedy wstane rano znów będę myślał normalnie. Podziwiam jej piękno.Dochodzę do wniosku że jestem szalony.
Nie.
Musze myśleć racjonalnie i być dla niej gotowy w każdym czasie.
Zakochałem się w niej.