cotygodniowy update.
zyje, mam sie w miare w porzadku. w piatek zlozylam wyprowedzenie w pracy i mimo koszmarnego stresu, poszlo calkiem niezle. szef sie troche zdziwil, powiedzial, ze wszyscy mnie tu bardzo lubia, ze mam niesamowity potencjal, a moje zorganizowanie to cos, czego potrzebowala ta firma. bylam w niemalym szoku, gdy to uslyszalam, bo przez ostatni miesiac bycia traktowana jak debil, az sama powoli zaczynalam w to wierzyc. chociaz moja mama od poczatku mowila, ze to taka taktyka, zebym jeszcze bardziej parla do przodu i sie rozwijala, zamiast spoczywala na laurach. moze jest w tym i troche racji... w kazdym badz razie na pewno bedzie mi od teraz duzo latwiej ze swiadomoscia, ze jednak daje rade.
w czwartek z kolei mamy impreze firmowa, na ktorej beda wszyscy inwestorzy i kontrahenci. grube ryby. bardzo zalezy mi na rozbudowaniu sieci kontaktow, ale na dzien dzisiejszy moja ostatnia podwozka do domu wyjezdza o 16:45, a impreze zaczynamy po 17... no coz, zobaczymy jak to bedzie. najwiekszy plus tego wszystkiego to jednak wolny piatek na "odkacowanie" haha
u mnie kaca nie bedzie, ale i tak swietnie sie sklada, bo pod koniec tygodnia przyjezdzaja do mnie dziadkowie ze srednia siostra. nawet nie wyobrazacie sobie, jak sie ciesze... w zyciu nie pomyslalabym, ze zatesknie za domem, a tu prosze. gdy dostalam maila od dziadka z wiadomoscia, ze chca zobaczyc miejsce, gdzie spedzilam ostatnie cztery lata, prawie sie poryczalam ze szczescia... :)
oprocz tego mialam bardzo udany i aktywny weekend. wczoraj pojechalismy wieksza ekipa na sama polnoc danii, gdzie latem zasadzaja palmy (tak, palmy w skandynawii haha). bylo bajecznie! przez bite dwie godziny mordowalismy siatkowke plazowa, dolaczyly do nas nawet jakies lokalne dzieciaki, a potem lezakowalysmy z dziewczynami popijajac szampana. zyc nie umierac.
a dzisiaj rozpoczelam juz generalne porzadki przed przeprowadzka. david na poczatku tygodnia wyjechal do czech, wiec nie ma mi kto teraz pomoc, a w tygodniu ciezko byloby to jakos ogarnac, wiec byla motywacja do dzialania. harowalam od 8 rano do poznego popoludnia, ale efekt jest fenomenalny :D poszlo siedem wielkich worow smieci, a mieszkanie wyglada teraz jak z broszurki biura nieruchomosci :D za trzy tygodnie wrzucimy tylko wszystko do pudel i gotowe!
no, to by bylo na tyle! brakuje mi troche udzielania sie tu na biezaco, ale a) w tygodniu nie otwieram nawet laptopa, b) i tak jest to tylko moj monolog, bo wieszkosc starych uzytkowniczek juz dawno sie nie udziela :( zobaczymy jak to bedzie w sierpniu, wtedy wracam na co dzien!
podsumowujac ten tydzien (24.06 - 1.07): srednia 1615 kalorii, 170g bialka, 171g weglowodanow, 30g tluszczu + spalone 2302 kalorie bez dzisiejszego sprzatania (kurde, zmachalam sie bardziej niz na silce) i jazdy na rowerze :)
Inni użytkownicy: olejtoxddderwa22protectyourauraelmariachi28921lordmagriffy93gandaharbulkazpasztetemkobekontakarolekrsgagi89plk
Inni zdjęcia: I am photographymagicOsiołek z futerkiem zimowym bluebird11... thevengefulone... thevengefuloneja patkigdNad morzem patkigdNK ! lupus89Koncert Nocnego Kochanka lupus89127. atanaja patkigd