Kurwa jakie rozgoryczenie...
Czuje się oszukana, złote obietnice warte tyle samo co pieniądze; nic.
Nie wiem czy unieść się honorem i skończyć to wszytsko czy się poddać i oszukiwać że jest dobrze...
Przecież ja się nie poddaje.
Zawiodłam się, na nim, na sobie. Nie dam się oszukiwać, niecierpie obłudy.
Miało być tak pięknie, mieliśmy słońce rwać...i co? nic. Nie chce po raz kolejny się zabijać, nie wiem jaka będę gdy wstane z popiołu. Nie chce być potworem bez uczuć ale okazując uczucia jestem słaba, widać wtedy moje wady, to że dla kogoś takiego skoczę nawet w ogień. Nie dobrze...czyżby była pisana mi cisza i samotność? Boje się mimo to wyciągam do nich dłoń, tonący chywata się brzytwy...taaa...beznadziejna sytuacja. Moja natura przeczna z charakterem, dlaczego to jest takie trudne?
gdy skończyły się baśnie mydlane,
odkryjmy kłamstw płaszcze, biel prawdy chłodnawa...
Charakter mówi 'daj spokój, postaw się, zobaczysz pocierpisz ale to minie, gloria victis'; moja natura mówi 'to jest Ci potrzebne, poddaj się, wyciąg do niego dłoń, zaufaj'. Jednak nie chce zaufać, to emocje, nie mogę ich zawsze słuchać.
Romantyk, bynajmniej typowy. Jestem gdzieś pomiędzy i to mnie najbardziej gubi. Dwie drogi, nie chce jechać ani w prawo ani w lewo ale innych opcji nie ma a wycofanie się jest niemożliwe.
Dawno nie czułam takiego rozgoryczenia, zaufałam i co? Dostałam po łapach jak zwykle, bo przecież 'obok serdecznego palca jest ten drugi, który cię pierdoli'. Pokraktowana jak zabawka, jednak to mnie nie dołuje, raczej budzi we mnie coś strasznego, czego się tak bardzo boję; budzi to potwora który nie potrafi kochać, szczęście jest jedynie detalem bez znaczenia. Nie chce tak żyć. Chce zachować tą delikatność, ulotność chwili, dostrzegać piękno we wszystkim, oznajdywać to co najważniejsze w najprostszych gestach, czy tak wiele oczekuje? Czy tak trudno jest mówić prawdę? Po co okłamywać że się kocha gdy tak nie jest? Jestem zbyt naiwna, daje się wykorzystywać bo nie chce być sama; chce kogoś tak po prostu przygarnąć, pokochać ale gdy już trafi się taka osoba jestem najwyczajnie oddtrącana, pomimo dobrych chęci. To potrafi boleć.
Ostatnio miałam przeświadczenie że jestem na tyle silna że nie da się mnie skrzywdzić. Błąd założenia. Może na poziomie podstawowym, gdy relacja nie jest zbyt rozbudowana nie da się ale kiedy w gre wchodzą jakiekolwiek uczucia jestem bezbronna, ludzie to wykorzystują.
Tak więc czy pozostać całe życie samotną, zimną czy może pozwolić żeby ludzie mnie ranili ale pozostać dobrą i kochającą?
Wszystko ma swoją cene.
Inni zdjęcia: Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegamesOkno felgebel