Jestem wściekła na mojego męża. Poszedł sobie na imprezę firmową - SAM. Bo oni tak ustalili, że nie biorą żon i mężow tzn inni nie chcieli wziąć więc co miał zrobić. Po prostu trochę mnie rozczarował. Myślałam do ostatniej chwili, że się odezwie i mnie zabierze ze sobą, bo co do jasnej cholery ma z nami wspólnego pan czy pani Iksińscy, którzy nie chcą brac swojej żony czy męża. Skoro nie chcą to ok, ale uważam, że Piotrek mógł się odezwać, że on chce zabrać swoją żonę. Zresztą gdyby mnie ktoś powiedział, że robimy imprezę firmową ale bez osób towarzyszących to na taką imprezę bym nie poszła - dla mnie to proste i logiczne. No właśnie u mnie w firmie też jest impreza, w sobotę, tylko, że ja jak ta głupia i naiwna pierwsza zapisałam się z mężem, bo uznałam, że to naturalne, że na takie imprezy powinniśmy chodzić razem. Po prostu zrobiło mi się przykro, odczułam po prostu, że on wcale nie żałował, że nie mógł mnie zabrać. Zresztą jak to nie mógł, przecież nikt nie odezwałby się słowem, gdyby powiedział, że on chce przyjść z żoną.Mniejsza z tym, rozczarował mnie i tyle...