przepraszam, jakaś pustynia z windowsa. :p
CHAPTER FOUR.
- Ała! - powiedziałam siedząc już w samochodzie.
- Uspokój się. - powiedział Louis.
- Wypuść mnie! - mówiłam zdenerwowana.
- Przestań, on się o Ciebie martwi a Ty co robisz ?! Zero wdzięczności, państwo Payne Ciebie zaadoptowali, opiekowali się Tobą przez dwa lata, jak Ty się zachowujesz ?! Jesteś rozpuszczonym dzieciakiem, nie doceniasz sukcesu Liama. Myślisz tylko o sobie, ranisz go i masz to gdzieś, jesteś zwykłą egoistką. - powiedział, a właściwie wykrzyczał Harry. Zszokował mnie, moje oczy się napełniły łzami.
- Harry uspokój się - powiedział opanowany w miarę Niall, Lou dzwonił do Liama i przekazywał mu, że mnie 'mają'.
- Nie będę spokojny, nie widzisz jak ona go niszczy ? Niszczyła przez całą trasę, bo nie rozmawiali normalnie..Ona się jeszcze przyczyni do rozpadu naszego zespołu. - powiedział wkurwiony Harry.
- Przecież Ty mnie nawet nie znasz, dlaczego do cholery mówisz o mnie takie rzeczy ?! - wybuchnęłam, na szczęście byliśmy już pod domem. W drzwiach stał Liam. Wysiadłam z auta, a gorące łzy spłynęły po moich policzkach.
- Tak bardzo się martwiłem, przepraszam ja..- tłumaczył się zmartwiony Li. Przytuliłam go i powiedziałam ciche 'przepraszam, źle się zachowałam..wiem. Nie powinnam była krzyczeć, tylko dać Ci wyjaśnić ale nie ważne'. Zdziwił się, aczkolwiek odwzajemnił uścisk. Trzymał mnie mocno w swoich ramionach.
- Zaraz porozmawiamy. - powiedział. Zobaczyłam, że reszta wysiada z auta. Spojrzałam na Liama, otarł moją łzę, pewnie myślał, że nadal płakalam z jego powodu.
- Jak Ty się możesz z nim przyjaźnić..- powiedziałam spoglądając na Harrego i uciekłam na górę, zostawiając Liama znów zdezorientowanego w drzwiach. Zaszłam na górę i zamknęłam się w pokoju.
proszę was o komentarze. :< podoba się? ps. zacząć pisać imaginy? :>