śliczny Lou. *.*
CHAPTER THREE.
Kurdę, to było w chuu daleko, ale co tam. Nigdzie mi się nie spieszy. Liam zaczął wydzwaniać, no nie. Szłam i szłam po tej szosie, a raczej na boku szosy, chciałam jeszcze żyć. Znów telefon dzwonił, byłam w 100 procentach pewna, że to on. Wyciągnęłam iphone'a w celu wyłączenia go, a tu niespodzianka. Nieznany.
- Halo ?
- Cześć Marzena, jestem Harry poznaliśmy się jakieś 40 minut temu. Jestem Twoim ulubionym członkiem zespołu, to prawda ? - prychnęłam.
- Nie wierzę, że kazał Ci zadzwonić. - odpowiedziałam.
- Martwi się o Ciebie, poszedł Cię szukać, my krążymy samochodem również żeby Cię znaleźć, wracaj do domu. Albo może chociaż powiedz gdzie jesteś..? Możemy porozmawiać..
- Będziesz się bawił ze mną w psychologa? To nie dzięki, ja swojego osobistego już mam, nie ma na imię Harry, tylko Julia. Gdyby Liamowi na prawdę na mnie zależało, gdybym była dla niego kimś ważnym, wiedział by, gdzie teraz idę. Ale widocznie..nie ważne. Nie przeszkadzajcie mi więcej, cześć! - powiedziałam stanowczo i rozpłakałam się, jak tylko nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Już prawie dochodziłam do małej ławeczki na łące, za sadem. Pamiętam, jak 'kradliśmy' stąd jabłka, jak Liam uczył mnie mówić po angielsku, jak składaliśmy kasę, żeby kupić Maltesers, na 'spółę'..teraz mógłby kupić mi tonę Maltesers'ów, ale co z tego. Nie chcę ich, chcę dawnego Liama, z którym mogłam porozmawiać jak człowiek, a nie. Usłyszałam trąbienie, nie odwracałam się. Czarny range rover dojechał do mnie, Louis opuścił szybę i zaczął do mnie gadać.
- Wsiądź. Wiem jak się czujesz. - powiedział.
- Wiesz co ?
- Co ? - spytał.
- Gówno wiesz, masz świetnych kochających rodziców, rodzeństwo, kochającą dziewczynę, przyjaciół i miliony fanów. Więc nie mów mi, że wiesz jak się czuje, bo wszyscy wiemy, że to kłamstwo. A teraz spieprzaj. - wkurzył mnie porządnie, nagle z auta wysiadł mulat i po prostu wciągnął mnie do środka.
No to na tyle. :) Mam już 5 a może i 6. :) czekam na dalsze komentarze, zbieram fanów ! ;p :)