Obudziłem się dzisiaj i już wiedziałem że nic gorszego zrobić nie mogłem... Śniła mi się... pełnia szczęścia. To uczucie... nie wiem jak je nazwać... mogłem... latać.? Bez słów, bez patrzenia na świat oczami ludzi. Nie martwiłem się niczym. Przyjąłem spełnienie, stałem się nim. I nagle budze się w swoim łóżku W świecie w którym wyprzedzam każdy ruch Gdzie muszę ciągle otwierać kolejne drzwi w labiryncie W labiryncie bez końca... I wiem, że to co jeszcze przed chwilą mnie otaczało jest tym do czego chcę dąrzyć Lecz nie znam drogi I nie wiem co robić...