#6
-Nie mam pojęcia skąd mnie znasz, ale mam to gdzieś. - uśmiechnęłam się - Ile płacę?
-Nie chcesz wiedzieć skąd cię znam? - zapytał zdziwiony.
-Hmm... Niech pomyślę - udałam zamyśloną - Nie! Ile płacę?!
-Dwadzieścia euro.
Dałam mu pieniądze, odwróciłam się i wyszłam nie czekając na Jamesa. Po chwili mnie jednak dogonił.
-Co to było? -spytał
-Nic.
-Jak to nic? Ten chłopak znał twoje imie, a ty to olałaś!
-No i? To miasto jest tak popieprzone, że nic mnie nie zdziwi...
-Co? To miasto jest normalne. Nie ma normalniejszego miasta. Normalnie tu jest. Ludzie są normalni. Wszystko jest...
-Normalne - dopowiedziałam
-Właśnie.
-W tym ile razy powiedziałeś słowo "normalne" wiem, że coś wiesz o tym miejscu i musisz mi powiedzieć, bo dzisiaj się dowiedziałam, że jak chcę z tego miasta wyjechać to muszę mieć zgodę jakiegoś Taylora. Kojarzysz?
-Kim jesteś?
-Scarlett? Pamiętasz?
-To wiem, ale wróżka, nimfa, wampir, wilkołak? Czym?
-Co? Przecież to nie...
-Istnieje. Twoja mama przecież została przemieniona w wilka.
-No widzę, że całe miasto mnie już zna... i całą moją historię.
-No trudno nie wiedzieć. - uroczo się uśmiechnął - A wracając do pytania to znam Taylora i to prawda.
-Zaprowadź mnie do niego.
-Nie mogę.
-Dlaczego? - powiedziałam. Myślę, że zaraz wybuchnę
-Bo tylko on może zawołać ciebię.
-I co ja mam tu robić? Mieszkać z Maelys i jej bratankiem Davidem?
-On nie jest jej bratankiem.
-To kim?
-Został wysłany przez Taylora by cię trochę poduczyć itp.
-Całe życie w kłamstwie. Tak to się mówi?
-Powiedziałbym, że parę dni. - znowu się uśmiechnął.
-Nie chcę z nimi być, chcę wrócić do domu. - Byłam już u skraju załamania.
-Spokojnie. Możesz zamieszkać u mnie. Mieszkam sam.
-Jakie banalne. Przystojny chłopak proponuje ci żebyś z nim zamieszkała, bo nie masz się gdzie podziać.
-Potem zostają parą i żyją długo i szczęśliwie. - usłyszałam głos Davida za sobą.
-Co ty tu robisz? - zapytałam zdenerwowana.
-Śledziłem cię, bo wybiegłaś jakbyś ducha zobaczyła. Nie żeby nie istniały albo coś.
-A weź idź. Odczep się ode mnie.
Znowu zaczęłam biec. Mam nadzieję, że już na nikogo nie wpadnę. Nie chcę znów kupować żadnych nowych ubrań. Biegłam sobie spokojnie (kiedyś to było moje ulubione zajęcie) i znalazłam domek na drzewie. Stwierdziłam, że tam wejdę. I tak nie miałam gdzie uciec, więc co mi szkodzi. Wchodzę na górę i spostrzegam, że nic tam nie ma. Jest pusty, tak jakby ktoś się wyprowadził i zostawił dom. Myślę, że ta osoba się nie pogniewa jeśli zamieszkam tu chwilę.
Usiadłam i zaczęłam myśleć. Myślałam o mamie jak myślałam przez te wszystkie lata, że nie żyje. O ojcu, który ze mną nie rozmawiał od kąd matka zniknęła. O bracie, z którym zawsze miałam dobry kontakt. Tak za nim tęsknie. On zawsze mi pomógł i mogłam mu powiedzieć wszystko jak przyjaciółce. Mogliśmy obgadywać każdego, dziewczynę i chłopaka. Stereotyp, że rodzeństwo się kłóći i nienawidzi u nas nie obowiązuje. Owszem kłóciliśmy się, ale od razu się godziliśmy.
Nagle zaczęłam myśleć o tym co powiedział mi Jem. Kim jestem? Czym? Odpowie mi ktoś?
Odpowiedź na to pytanie zna tylko ten Taylor. Muszę się do niego dostać za wszelką cenę. Ale co zobić żeby chciał się ze mną spotkać? Oto jest pytanie.
Postanowiłam, że poszukam jakiejś księgarni, bo gdy czytam lepiej mi się myśli. Może coś wymyślę.
Księgarnie znalazłam niedalego od mojego tymczasowego zamieszkania. Kupiłam sobie książkę pt. "Szeptem" zobaczę co wymyślę pod jej natchnieniem. Z uśmiechem na ustach zaczęłam wracać. Byłam zadowolona z zakupu, bo uwielbiam czytać.
Gdy wróciłam od razu wzięłam się do czytania. Jednak ktoś nagle zaczął wchodzić po drabinie i zakłucił moją ciszę.
Zachęcam do czytania i komentowania :)
Taa trochę nie dodawałam :)
Inni użytkownicy: badziewiak2002siemapbllogin123123kamyk2009mateofreliklelivvvx003nefalemkafigazmakiem97szymanski99
Inni zdjęcia: Atrament modernmedival1470 akcentova321 przezylemsmiercJa zaufajdobrymradom18A z bliska elmarNaśladuje Mustanga bluebird11Drogą w las andrzej73Błagam zdejmij mi kaloszki bluebird11... maxima24Dobranoc z Rusałką :) halinam