''Wierzę w ciebie...'' - nic tak bardzo nie zabija mojej duszy jak te słowa.Sprawiają że boję się wykonać kolejny ruch w obawie przed upadkiem....Nie mam wyboru , ktoś już pokłada we mnie nadzieję, ryzykuje nawet gdy ja mogę go zawieść.Prawda jest prosta, nie toleruje gdy ktokolwiek pokłada we mnie złudne nadzieje, mówiąc mi to w prost. Sprawia to dużo potężneijszy ból niż zazwyczaj po przegranej.Stało się, świat nie zawróci...Muszę walczyć.

Było całkiem normalnie, od czasu do czasu lubię taką codzienność.Rano trening,potem oczywiście musiałam się położyć i podołować do 12.30. Wstałam coś tam zjadłam, pooglądałam filmiki na yt o RK(Radosław Kawęcki). Szybko się ubrałam i pojechałyśmy z koleżanką na basen.Przysżłyśmy trochę pwcześniej niż powinnyśmy,to nawet dobrze bo zakupiłam sobie picie(oshee) i odrobinę się powygupiałam.Nastepne 2 godziny dłużyły się nieubłagalnie.W końcu w prysznicach była ciepła woda a wiec korzystając z okazji odmoczyłyśmy się za wszystkie czasy.Niestety godziny przyjazdów autobusów nie były nam na rękę.W 15 minut wysuszyłysmy włosy,ubrałyśmy się i doprowadziłyśmy do ładu.Potem na trochę pojechałyśmy do biura a następnie w końcu do domu,teraz sobie siedzę, psizę na gg i szukam jakiegoś niezłego dramatu żeby sobie popłakać. Żegnam :)

Bilans ;

0(na treningu)- isostar

1. jajecznica (z 2 jajek), mała parówka cielęca, pół kromki czarnego chleba

2.baton proteinowy(własnoręcznie robiony)+szklanka mleka(3,0%)

3. oshee, isostar

4. baton proteinowy,banan

4. gałka ryżu, dwa pulpety gotowane bez sosu + marchewka z groszkiem bez zasmarzki

5. szlanka maślanki zmiksowanej z mrożonymi truskawkami