Wiesz jak wyglada dzien z zycia maturzysty? Na poczatek kawa lub tiger, bo zapowiada sie dluugi dzien. Na poczatek matma w jeden dzien probujesz nadrobic material z 3lat. Niby cos robisz, ale i tak nie za bardzo ogarniasz. Denerwujesz sie, bo nie rozumiesz lub nie umiesz. Caly czas myslisz o tym,Jak duzo musisz nadrobic, a czasu malo. Goraczkowe kartkowanie glupich ksiazek. Wiesz, ze to nie ma sensu, jednak i tak to robisz z nadzieja. W mysli tylko ,,kurwa dlaczego sie nie uczylem przez 3lata" lub po prostu wjazdy na nauczyciala, ze niczego nie nauczyl. Nie ma czasu na nic.Nim sie obejrzysz juz pozno. Wtedy sobie myslisz jak duzo masz do zrobienia, a matura juz jutro! I w ostatniej chwili przypominasz sobie kurwa ustny polski wypada poczytac. Cala noc goraczkowo probujesz cos wkuc. 5.00 czas pojsc spac, cieszysz sie, ze nawet duzo pamietasz. I te durne mysli,ze Moge nie zdac. I zamiast myslec co sie nauczyles, to myslisz czego nie umiesz, zeby sie bardziej zdolowac. Nim sie obejrzysz bedzie 7 czas sie ogarnac. Niby cos robisz, ale brzuch i trzesace rece nie pozwalaja. Czujesz sie jakbyś miał ferbe . . . Idziesz na autobus, czujesz jakby byl normalny dzien szkolny i byl sprawdzian.Chuj poprawie to tylko sprawdzian i nagle fala uderzeniowa kurwa to juz matura! Ale jestes na swiezym powietrzu to pomaga, nic nie dociera, idziesz nie myslac o niczym waznym, tylko kurwa zimno. Wchodzisz do szkoly, wszystko by bylo ok, gdyby nie to, ze wszedzie widzisz pingwiny. Masa pingwinów mjajaca Cie, wśród nich nauczyciele chodzą z łska bo zaraz będa musieli siedziec na dupie przed 2h. . . Wszyscy ubrani elegancko, ze niby to odwroci uwage od poziomu Twojej wiedzy. Jedni sie usmiechaja z nerwow, drudzy biegaja, wszyscy gadaja miedzy soba nerwowo wymieniajac w chuj niepotrzebnych wzorow, ktore i tak sie nie przydadza tylko bardziej stresuja.Masz wrazenie, ze ludzie gadaja po chinsku, nic nie rozumiesz i zdajesz sobie sprawe ze nic nie pamietasz z wczorajszej nauki. Panika! W brzuchu sciska, ze zaraz zoladek wyskoczy , ale chuj zachowujesz kamienna twarz. Przychodzi komisja, wyrocznia, czas wejsc do sali. Kurwa ! Rece odmawiaja posluszenstwa, wiec podpisujac sie zdajesz sobie sprawe, ze tak brzydko potrafisz pisac. Losujesz numerek. Jest pod oknem bynajmniej nie zemdleje. Patrzysz za okno, myslisz o byle czym. Nawet zaczynasz sie martwic, zeby przypadkiem cos nie wlecialo przez okno i Cie nie zabilo. A w klasie rozne osoby,Jedni siedza probuja cos przypomniec, intensywnie myslac. Drudzy maja panike wypisana na twarzy i wygladaja jakby czekali na dzwonek do ewakuacji jak na zbawienie. Inni udaja wyluzowanych usmiechajac sie pod nosem,ale nerwowo. A jeszcze inni najgorsi gadaja glupoty, ze niby Odstesowujace a tak na prawde wkurwiajace do bolu, wiec jedyne o czym marzysz to wstac i ich udusic. Ale to dobrze bynajmniej nie myslisz o tym jak malo wiesz. Komisja pierdoli cos o czym dobrze wiesz, wiec nie sluchasz. W miedzy czasie ostatnia grupa wkurwia Cie dalej udajac,ze jest madrzejsza Od komisji. Rozdanie arkuszy to jak cios w policzek, bo zdajesz sobie sprawe,ze za chwile bedziesz toczyl walke. Jednak jest nadzieja tablice i kalkulator. Chuj moze dam,rade. Kodowanie pracy,chociaz od5lat znasz swolj pesel i tak spisujesz go ze znaczku lub dowodu. Czemu? Zeby sieKurwa nie pomylic. Duzo czasu zajmuje tez przyklejenie znaczku bo wybierasz miejsce ktore Twoim zdaniem jest do tego odpowiednie. Jakby to mialo jakies znaczenie. 5min do rozpoczecia to jak czekanie na smierc tylko w chuj dlugie. No i rozmowy madralinskich, ktorzy doprowadzaja do szalu. Hmm aGdyby tak ich zabic. Mmm to po maturze, co i tak sie nie udaje, bo albo pojda wczesniej albo pozniej. Co za roznoca. Wybila 9! Rozerwanie arkuszu! Zad1 nie wiem. Zad 2 probujesz cos liczyc. Cos wychodzi albo nie kurwa! Dobra jest odpowiedz zaznaczasz. I idziesz dalej. Chociaz zadanie jest ile wynosix w rownaniu x+1=2 i tak nie zrozumiesz chociaz jest banalnie proste. Wiec selekcjonujesz zadania na proste i trudne nie wiem kurwa na jakiej zasadzie, ale cos liczysz. Kalkulator bez niego nie daloby rady. Przeciez liczac w pamieci 2*2=4 moglismy sie pomylic, wiec wszystkosprawdzamy na kalkulatorze. Dla pewnosci. Marzysz tylko zeby skonczyc i wyjsc. Wszystko policzone tych co nie wiesz strzelasz jak na maturzyste przystalo. Dla odstresowania malujesz kratki na karcie odpowiedzi. Jakby to mialo znaczenie w odczytywaniu pracy. Bo moze nie przyjac.W sumie najlepsze w pracy maturalnej to te idealnie zamalowane kratki. Chuj nic nie wymysle, podnosze reke i wychodze. Stwierdzasz, ze matura byla latwa, chociaz i tak zle Ci poszlo. Najgorsze jak spotkasz kogos kto tez to pisal i mowi odp wtedy masz pewnosc, ze nie zdales.Wracasz do domu jesz i odpoczywasz. Oczywiscie raport zdany jak bylo. Odpowiedzi sprawdzone. Jestes tak zalamany swoimi bledami, ze nie jestes w stanie nic robic. Dlatego siedzisz, lezysz, nie robisz nic. Ze swiadomoscia,ze jutro wszystko zacznie sie od poczatku...
Inni użytkownicy: misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488nalna90vitusos
Inni zdjęcia: Wujcio waratuncio to ja bluebird11Wielkanoc patrusiagdWolne patusiax395New Hair Right dawsteTo, co zostaje, gdy nie ma nic. comarroTears like a waterfall modernmedival... pils931449 akcentova:) dorcia2700Brak tytułu zwyczajnieszczesliwi