Życie nabrało tempa. Oczywiście jak zwykle zweryfikowało moje plany, ale nie ma tego złego, co by na dobre wyszło. Tym sposobem jestem studentem jakże wakacyjnego kierunku, obym się tylko nie przemęczyła :P. Nie no, całkiem dobrze wygląda, a jednocześnie mam sporo czasu dla siebie. Zamiast filologii angielskiej poszłam na kurs proficiency i nawet wyjdzie mi to na lepsze, tak czuję.
Z psami jest równie rozrywkowo. Odi jest szalony, ale tak bardzo go kocham! Zupełnie straciłam dla niego głowę i nie ma w tym nic racjonalnego. Kończymy pierwszy etap szkolenia ze świetnym wynikiem - mam psa, który jak pracuje, to przestaje istnieć dla niego świat. Który doskonale się tam bawi. Który niekoniecznie przekładała swoje umiejętności na życie codzienne... :D No cóż. Widocznie nasze spacery już będą takie nieidealne, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz.
Tymczasem męczę się z chorobą już któryś tydzień z rzędu, ale teraz wróciło ze zdwojoną siłą i dosłownie mnie ścięło z nóg.... I co tu zrobić, jak nie ma się czasu na chorowanie?
Inni użytkownicy: marcelmarcokingulla12345janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularaha
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Potrzebne pszczółki do zapylania halinamSieweczka obrożna slaw300Poznań photographymagicPo trzecie samysliciel35XXIV drogakugwiazdom