photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 MAJA 2014

Na Zawsze 5

Rodziców nie było jak zwykle w domu, a ja nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Było przed 19, więc postanowiłam się przejść po parku. Ubrałam niebieską bokserkę, czarne spodnie i z racji tego, że było już chłodno, to narzuciłam na siebie dżinsową kurtkę. Włosy spięłam w koka, słuchawki włożyłam w uszy, puściłam muzykę i ruszyłam. Park mimo swojego nieskazitelnego powietrza, pełnego spokoju i otuchy, był prawie że pusty. Usiadłam na jednej z kolorowych ławek i wsłuchiwałam się w rytm piosenek. W oddali widziałam płynącą rzeczkę, której ruch jakby mnie zahipnotyzował, ponieważ nie zauważyłam jak ktoś się do mnie dosiadł. Delikatnym ruchem chciał zdjąć słuchawkę, lecz kiedy się ocknęłam z wrażenia aż poskoczyłam, wydając przy tym dziwny okrzyk.
-Hej, spokojnie strachliwa, to tylko ja. - odezwał się nikt inny tylko Pan natarczywy Liam.
-Jenyyy&. Przestraszyłeś mnie ! Co ty tu robisz?- zapytałam się jeszcze lekko zszokowana.
- Śledzę cię. - odpowiedział pewny siebie.
-Jak to mnie śledzisz? Do reszty cię pogięło?- spytałam z oburzeniem.
-Żartuję przecież! I czemu mówisz, że do reszty?- spytał nieco zaniepokojony.
-Najpierw się na mnie podejrzliwie patrzysz przez całą mszę, po czym uderzasz mnie z barka jakbym była dla ciebie niewidzialna, a na koniec proponujesz mi pomoc i chcesz się spotkać?- prawie że wykrzyczałam mu to w twarz. Jego twarz stała się ponura, jakby dostał mocnego kopniaka, takiego psychicznego. Jego oczy nabrały łez, lecz szybko się otrząsnął i patrząc na mnie widziałam, że nie miał pojęcia jak z tego wybrnąć. Zaczął się jąkać, szukając gdzieś odpowiedzi na mojej twarzy. Przyznam, że w tamtej chwili zrobiło mi się go strasznie żal.
-Zaczniemy od początku? - wypowiedział te słowa cichym szeptem. Jakby bał się tego, co mu odpowiem. Patrzył się na mnie z nadzieją, a ja przez chwilę zatopiłam się w jego ciemnobrązowych tęczówkach. Musiałam nieźle się zawiesić, bo ocknęło mnie kolejne pytanie z jego strony:
- To jak? - słowa, które aż kipiały zawiedzeniem, lecz ja czułam, że zależy mu na tym ogromnie.
-Tak, to będzie dobry pomysł.- uśmiechnęłam się, po czym dodałam.- Rose.
-Liam.-  w tej chwili zaczął się cudownie śmiać i przyznam, że i mnie ta sytuacja rozbawiła. A na jego twarzy widniał obraz podziękowania. Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy, lecz on unikał jednego, a mianowicie tego, co dotyczyło jego i jego rodziny:
-Dlaczego unikasz odpowiedzi? - spytałam, po chwili uznając, że to nie był dobry pomysł.
-Oni nie są dobrym tematem, szczególnie na pierwszej randce.- mówiąc to, popatrzył na mnie i zaczął dziwnie ruszać brwiami, co mnie rozbawiło.
-Pierwszej randce? Co ty pleciesz. Po prostu się do mnie dosiadłeś.- w tym momencie zrobił minę zbitego psa i dodał:
-A ja już sobie takie nadzieje robiłem. Wiesz ty co .
-Nadzieje powiadasz. Na randkę to trzeba sobie zasłużyć.- odpowiedziałam, unosząc się dumą. Przy nim czułam się swobodnie, mimo tak kiepskiego początku, miałam do niego zaufanie. Rozmawialiśmy tak jeszcze długo, kiedy usłyszałam bijące dzwony kościoła, wtedy się zorientowałam, że jest już 22. Zamieniłam z nim jeszcze parę słów, po czym zaproponował, że mnie odprowadzi. Zgodziłam się. Gdy już doszliśmy do domu, nadszedł czas pożegnania. Nie spodziewałam się jednego, że tuląc go, on będzie chciał mnie pocałować.
-Co ty robisz? - spytałam z oburzeniem.
-Chciałem się pożegnać.- odpowiedział
-Ale w ten sposób?!
-Przepraszam& myślałem...- nie zdążył dokończyć kiedy mu wtrąciłam:
-Ty lepiej nie myśl! -w tym momencie odwróciłam się i szybko wbiegłam do domu, nie mówiąc już nic więcej. Stałam tak w przedpokoju jeszcze chwilę, analizując co się właściwie wydarzyło. Nie docierał do mnie fakt, że mógł mi coś takiego zrobić. Za dużo emocji jak na jeden dzień. Poszłam do mojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika truelovestories.