minuty ciągną się w nieskończoność, wieczór nie ma końca. zatapiam zęby w kolejnej paranoi, czując jak żyły wypełnia płynna frustracja. już nie potrzebuję ostrza, by się zniszczyć. wystarczają własne myśli. myśli, które ranią i palą. rozrywają na pół, zadają mocniejsze ciosy niż cokolwiek innego. zapomniałam, jak bardzo autodestrukcyjny potrafi być mój umysł. zapomniałam, że powinnam bać się samej siebie. i wiesz... mogłabym paść na kolana i błagać o ocalenie, ale po co? nie ma już czego ratować.
no one can save her now.
Tylko obserwowani przez użytkownika toivo
mogą komentować na tym fotoblogu.