ponieważ nie radzę sobie i nie chcę sobie radzić dodam jedną notkę. jedną.
jeszcze raz to wszystko rozkurwię na części pierwsze tylko najbardziej anonimowo jak się tylko dało.
jestem nikim, kompletnie nikim i kompletnie nic nie mam. nienawidzę ludzi, siebie, ludzi i wszystkiego. i nienawidzę tego, ze nie mogę po prostu stanąć na przeciwko Ciebie i Cię, kurwa, zabić. tak strasznie żałuję, że nie mogę pozbawić Cię oddechu tak jak Ty mnie go pozbawiłaś/eś. nie wiem kim jestem, gdzie jestem, co robię, nie wiem OD 8 MIESIĘCY PO PROSTU NIE WIEM CO SIĘ DZIEJE. pęka mi głowa. kompletnie nie wiem co się dzieje, naprawdę. ludzie coś do mnie mówią, muszę gdzieś iść, czasem jem, ale to wszystko nie współgra ze sobą. niczego nie umiem poskładać w logiczną całość. boję się o to co się ze mną stanie wraz z nadejściem wiosny. nie chcę przeżywać marca bez Ciebie.
marzec bez Ciebie będzie obcy.
wszystko jest kompletnie obce bez Ciebie, więc bez róźnicy gdzie jestem. tutaj, czy tam, czy jeszcze gdzieś. mógłbym/mogłabym wyjebać na księżyc i czekać tam na autobus, bo nie ogarnęłabym/nie ogarnąłbym nawet braku grawitacji. śmieszne! widzę jak się śmiejesz z tego! widzę! ja też się uśmiecham! śmiejesz się ze mną!
paranoja.
ostatnio. ułożyłem/łam tabletki na pościeli, tak równo i nalałam/łem szklankę wódki. i zaczęłam/ąłem patrzeć w sufit, i łzy spływały mi do tej wódki, i myślałam/łem o tym wszystkim, i rzygałam/łem tymi łzami. i nuciłem/łam Twoją piosenkę jak przecinałem/łam kawałek skóry na biodrze. znowu się śmiejesz! i ułożyłem/łam te tabletki i patrzyłem/am na nie, i przypomniało mi się, że są urodziny Mamy. jakby sama śmierć szepnęła mi do ucha, że nie wypada umrzeć w urodziny rodzica, który mówi, że nas kocha. naprawdę, poczułam/em jej oddech na karku. zupełni jak kiedyś Twój. tylko Ty przypominałaś/eś o tym, że trzeba umierać. sama śmierć pofatygowała się do mnie żeby mnie zatrzymać, a Ty mnie do niej popychałaś/eś przez całe miesiące!
wrzuciłem/am tabletki do wódki i wlałem/am wszystko do zlewu zamiast do gardła.
to kolejna bezsenna noc w moim życiu z Tobą, chociaż już fizycznie Ciebie obok nie ma. nie jesteś w stanie wyobrazić sobie ile razy towarzyszysz mi w podróżach międzydzielnicowych, międzymiastowych i międzyplanetarnych. międzytętnicznych. zawsze obok, ale nigdy nie widzę Twoich oczu.
ostatnio widziałem/am Cię jakby znowu w tym zielonym prochowcu. stanęłaś/stanąłeś przede mną w śnie jakby nic się nie wydarzyło. chciałabym/chciałbym żeby to się stało. żebyś przyszła/przyszedł i powiesił/powiesiła kurtkę w moim pokoju. i zaczęlibyśmy od początku.
Inni użytkownicy: janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooo
Inni zdjęcia: Symbol Kanady-klon ? ezekh114... maxima24rzepakowa Fanna elmar... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Ostróda photographymagic... maxima24