kochać i nie być kochanym 

Hmmm.

Mam dziś jakiegoś wielkiego bulwersa. Świat działa mi chyba na nerwy i tak już ledwo się trzymające.

Dawno mnie tutaj nie bylo.. Mialam wielka ochote wiele napisac, powiedziec ale jakos zawsze brak czasu mnie odrzucal od tych potrzeb. Teraz moze troche sie wypisze..ale zapewne i tak nie tyle ile potrzebuje. Mialam zalamanie konkretne zalamanie nerwowe z moim szanownym bylym i w sumie w efekcie aktualnym facetem. Ehhh. Ale dziekuje sama sobie bo mi sie udalo trzymac i wytrzymalam tyle ile bylo trzeba i tyle ile mi sie samej udalo.

Mimo ze miedzy mna a Lukaszem padlo wiele niemilych slow to jakos chyba nam jdnak lepiej razem niz osobno.. Choc w sumie z nim to nigdy nic nie wiadomo niestety. Jak to z facetami. Tylko najlepsze jest to ze ja niczego absolutnie nie jestem pewna..i to mnie niezbyt cieszy no bo jakbym mialo byc inaczej. 

I moja glupia wena minela..

Sorry.

Nastepnym razem moze bedzie lepiej..:/