Nie mam zdjęć, więc lecą suchary.
Przestałam być słit nastką, stuknęła mi magiczna liczba dwóch dziesięcioleci. Hurraaaa....
Ja pierdolę, czy ja muszę być takim emocjonalnym wrakiem przeżywającym egzystencjonalne rozterki nawet w własne urodziny?
Niestety, od któryś z kolei urodzin prześladuje mnie to piekielne uczucie żałości, niechęci, tysiącletniego focha na cały wszechświat. Miesiąć przed, tydzień przed i dzień przed wyobrażam sobie, że to będzie fajny, naprawdę fajny dzień, a okazuje się dniem do dupy. Bo ludzie zawodzą, bo nachodzi mnie smutna refleksja, że jestem taka stara, a taka durna, że przez kawał czasu nic nie osiągnęłam i zapewne za nastęone dwadzieścia lat też nic nie osiągnę, że marnuje tylko czas, życie et cetera. Booooooże, robię z siebie Ofiarę przez duże, wielkie, olbrzymie O.
Nie no, zawsze tak jest.
Dostałam życzenia od rodziców. Nie swoich, lecz przyjaciółki.
A nie, sorry, ojciec rzucił mi sarkastyczne "wszystkiego najlepszego" gdy dowiedzial się, że dostałam prezent w postaci kolczyka do nosa, bo chcę przekłuć.
A, no tak. Matka mój prezent wciągnęła do odkurzacza.
Spodziewałam się Bóg wie czego od pewnej osoby, a dostałam dziś tylko sms'a z życzeniem. Co z tego, że się dziś widzieliśmy, nie miał czasu nawet mruknąć czegoś do mnie.
Większość życzeń pochodzi od ludzi znanych mi przez Internet, których widziałam kilka razy, raz, albo w ogóle.
Są osoby, które jednak pamiętały (<3) za co bardzo, bardzo, bardzo bardzo dziękuję, naprawdę.
Mam tylko nadzieję, że pamiętały same z siebie, a nie przypomniał im fejsbóczek czy gg :)
Nie no, naprawdę dziękuję.
No, to na tyle urodzinowych narzekań.
Przeczytałam przed chwilą, że obgryzanie skórek pfrzy paznkociach oraz policzków i warg od wewnątrz jest objawem autoagresji i to trik na tle nerwowym. Jestem zatem chodzącym wrakiem emocjonalnym, bo robię to bezwiednie od ponad dziesięciu lat.
Wiem, że mam zacięcie autoagresywne, bo, choć nie tnę się tępą żyletką czy mydłem w płynie, to uwielbiam wmawiać sobie, że dno ze mnie ostatnie. I trzy metry mułu. A moje kości prawej dłoni to miałaby wiele do powiedzenia w sprawie mojej autoagresji. Tygodniami chodziłam z posiniaczoną dłonią, bo nią agresję wyładowywałam.
Zawsze wiedziałam, że jestem pierdolnięta :D
Combichrist - Happy Fucking Birthday http://www.youtube.com/watch?v=sV4PNmiEYzg
To moja nowa tradycja, tej piosenki słucham raz w roku, 7 kwietnia właśnie. Ach <3
Inni użytkownicy: maajqqviolenceviolencezajdertkamac89pakarola721nikaczikadariatarabguyusinskajanciowodnik83
Inni zdjęcia: Rvk mac89pa:) dorcia27001463 akcentova:) dorcia2700486 mzmzmzKrólewski. ezekh114Zamek w Malborku andrzej73Jezioro Pławniowice... halinamMoje małe marzenie bluebird112025.05.03 photographymagic