Już mnie nie cieszą twe uśmiechy o poranku,
Dotychczasowe gustowanie w mocnym trunku.
Źle ze mną, a czasami, mam ochotę włóczyć się ulicami .
Zniknąć jak chwila tak bardzo ulotna,
Zapomnieć , że istnieje droga powrotna.
Popaść w nicość, by nikt mnie nie znalazł nigdy,
Aby wspomnienia o mnie pajęczyną się spowiły.
Oddać się tylko kłębom zielonego dymu,
A po nim dobierać słowa do rymu.
Ręce dygoczą , serce puste krwawi.
Nawet nadzieja nas nie ocali.
Zostaliśmy sami, wśród brutalnych ludzi.
Z koszmaru rzeczywistości, ciężko jest się obudzić.
Ból jak pokuta, opiewa moje ciało.
Chciałabym się wycofać , lecz sił jest zbyt mało.
Znudziłam się Bogu, już nie czuję jego cienia.
Zniknął jak pierwszy śnieg, po prostu, bez do widzenia.
Gwałtowne uciechy, upojność w samotności.
Prócz czterech ścian, nikt już tu nie gości.
Inni użytkownicy: johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488
Inni zdjęcia: Hihi hanusiek... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24