Wrześniowe nienawiści, jesienne zazdrości
Nie wiadomo co gorsze, zatracam się
Nie poddaje.
Uciekam w głąb smutków
Wskakuje na karuzele letnich przyjemności.
To nie jesienne łzy.
To wiosenny eliksir miłości.
Owszem, pokrzywy kują.
Nawet teraz, chwasty na sercu.
W głowie kaktusy.
Nawet zimowy śnieg
Destrukcyjnych zapałów nie ostudzi.
Eh, Ty. Właściwa z dam.
Kołyszesz mym światem
(To morze pełne fal)
Zagłębmy się w nie razem
Jedźmy opóźnionym pociągiem.
Nurkujmy, przeskakujmy.
Obyśmy tylko kiedyś wypłynęli.
Lecz to nie wiosenny pot
TO jesienne łzy.
Spływają z czoła, przez kąciki ust
Do krwi.
Przetrwamy, ma damo.
Pełni zazdrości, miłości.
Nad z tej pierwszej falach skaczmy.
W falach z miłości utońmy.