Rozdział 2 - BÓL
Jus, Ana i Jeydon schowali się do szkoły wołając o pomoc. Kayla pomimo tego, że Vins kazał jej się trzymać za nim ruszyła w stronę Jamesa.
- Ej, zrozum w końcu, że ona cię już nie koch&- nie zdążyła dokończyć. Poczuła tylko, jak pocisk rozrywa jej skórę. Usłyszała krzyk Vinsa, przepełniony do tego stopnia bólem, że go poczuła. Potem usłyszała jeszcze jeden strzał i uciekającego Jamesa. Sharon szlochała przeraźliwie. I ciągle krzycząc wypowiadała z rozpaczą imię ukochanego. Więc drugi pocisk musiał zabić Teda. Vins uniósł jej głowę, a jej oczy od razu skierowały się na jego twarz.
- Będzie dobrze, zaraz przyjedzie pogotowie, Kayla, trzymaj się. - usłyszała i uśmiechnęła się do przyjaciela. Jednak zaraz jej usta wygięły się w grymasie. Patrzyła w jego błękitne oczy. Zrobiły się szkliste, ale Kayla chciała w nich zatonąć. Ostatni raz. Uwielbiała ich bystrość, uwielbiała w nie patrzeć.
- kocham cię Vins. - szepnęła.
- proszę, Kayla, proszę nie zamykaj oczu. - błagał, a łzy spływały mu po policzku.
- dziękuję. - delikatnie uniosła głowę i musnęła wargi chłopaka. Potem była już tylko ciemność i odbijający się jak echo głos Vinsa.
Ted nie przeżył. Sharon była do tego stopnia w szoku, że nie mogła wydusić z siebie słowa. Na policji wskazała tylko sprawce. Całymi dniami siedziała w swoim pokoju wpatrując się w okno. Łzy już wysły. Teraz tylko pojawiło się uczucie pustki. Już wolała, płakać niż czuć pustkę. Przeraźliwą pustkę. Nic nie jadła, nie piła, chciała tylko Teda. Chciała, żeby teraz usiadł obok niej, przytulił ją, ucałował czubek jej głowy, jak robił to zawsze i powiedział, że ją kocha. Że kocha nad życie i że za nią te życie by oddał. Tylko dlaczego to zrobił ? James powiedział na przesłuchaniu, że gdy nie trafił siekierą w Teda, strzelał do Sharon. Chciał ją zabić, ale Ted skutecznie ją obronił. Gdy do jej pokoju wszedł Vincent wstała i przytuliła się do niego cicho łkając.
- Ciii&- uspokajał ją chłopak.
- Jak tam z Kaylą ? - spytała ocierając łzy. Przez nią jej przyjaciółka, nieomal zginęła.
- Jeszcze się nie wybudziła. - powiedział chłopak i usiadł na łóżku. -A ty jak się czujesz ? - od morderstwa minął tydzień. Już tyle razy próbowała popełnić samobójstwo. Tyle razy miała okazję znaleźć się przy ukochanym, ale wpierw ktoś ją przyłapał, potem zabrakło jej odwagi, a teraz ją pilnują, żeby nie zrobiła głupoty. Nie miała ochoty żyć. Ted nie był tym jedynym, ale był niemal idealny. Sharon myślała trzeźwo, wiedziała, że to na pewno nie jej ostatni chłopak, ale teraz mogłaby zostać jego żoną, dać mu rodzinę byleby tylko żył. Czuła, jakby on ze sobą zabrał jej całe wnętrze, a ona była wrakiem człowieka. Gdy poczuła dłoń Vinsa na jej barku potrząsnęła głową i potarła czoło.
- przepraszam. - szepnęła, ale Vins potrząsnął przecząco głową.
- prześpij się, ja pójdę do Kayli, a potem jeszcze zajrzę do ciebie. - zrobiła tak jak kazał jej przyjaciel, ale obudziła się z wrzaskiem.
Inni użytkownicy: janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooo
Inni zdjęcia: Niezbadane są wyroki boskie bluebird11KROWA MUĆKA suchy1906... idgaf94... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24