zawsze tam gdzie ty.... 

ehh, ile to temu było.. już pół roku, zaraz. ile, jeszcze tydzień. zdjęcie z 30tego maja. Na Trzecim Wymiarze, świetnie było. Wszystko było takie łatwe.. Wtedy w sumie pierwszy raz się pocałowaliśmy, wow. w sumie tak jak o tym myślę to niczego, kompletnie niczego nie żałuję z tego rozdziału, dzisiaj się mieliśmy zobaczyć po meczu, ale nie miał jak wrócić, a moja mama na takim kacu, że się boi za kierownicę wsiąść. Wujostwo Sobie w nocy byto i pochlali, bardzo! rózno lecieli. a ja Sobie o 2 poszłam spać, wypisując nic nie warte głupoty do Dawida, nie potrzebnie jak zwykle.. słucham Sobie staroci jakiś, masakra. mam łzy w oczach odkąd piszę tą notkę, mam wrażenie, że coś się dzieje w moim życiu.. boję się utraty tych NAJWAŻNIEJSZYCH ludzi.. Że odejdą, a ja zostanę sama.. to jest najgorsze, to uczucie.. fajnie powspominać Sobie wszystkie świetne chwile z Dawidem..  nie tylko kiedy już z nim byłam, ale te wcześniejsze.. nasze głupie rozmowy na gadu.. wiadomości które mi napisał, które mnie tak poruszały, że miałam łzy w oczach.. to jak mi zawsze pomagał, zawsze mnie wysłuchał, zawsze miał dla mnie trochę czasu.. jak odprowadził mnie do Jedliny, spóźniłam się na nyskę i musiałam czekać 2 h na następną i poszliśmy do prababci, ojejciu. Świetne mam z nim wspomnienia i mam nadzieję, że będzie więcej ich, jeszcze lepszych.. pomimo tych kłótni.. które oczywiście ja zaczynam, jezu. Jestem beznadziejna, najgorsza.. niestety