Więc... Dzisiejszy dzień był spokojniejszy, nie myślałam o niczym.
Właczyłam sobie muzyke, zaparzyłam kawe i wyszłam usiąść na balkon. Takie wyciszenie dobrze mi zrobiło.
No i telefon... On nie chce żebyśmy się kłócili. Ale tak jest zawsze jak jest tam, jest miły.
Wydaje mi się, że się boi, ze straci osobę dzięki której ma wszystko podstawione pod pysk..
Gdzie moje marzenia i spełnianie siebie? Zdecydowanie gdzieś na samym końcu.. Ja w tym związku nie jestem ważna.
Coraz bardziej zastanawiam się czy tego nie zakończyć.. Poczekam jeszcze aż wróci i porozmawiamy, bo od tak odejść też nie można a nie jestem zwolenniczką rozstawania się przez telefon.
I CHOĆ BĘDZIE NA POCZĄTKU SUPER NIGDY NIE DAWAJ SOBĄ RZĄDZIĆ,
NIE BĄDŹ PRZEDMIOTEM, BĄDŹ SOBĄ. TO ON POWINIEN BYĆ DLA CIEBIE NIE TY DLA NIEGO!
Ja to wszystko zrozumiałam po czasie, nawet nie tęsknie za nim w tej samotności..
Ale strasznie się jej boje...