photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 8 STYCZNIA 2014
63
Dodano: 8 STYCZNIA 2014

hm.

Tak sobie myślałam i nie będę sie tu za bardzo wdawać w szczegóły.

Więc w skrócie, niby moje życie jest poukładane i wg

mam znajomych, przyjaciół...fajną pracę.

Jeżeli chodzi o rodzine to mogłoby się wydawać,że jest spoko alee to tylko pozory.

Krótko mówiąc moi rodzice są po rozwodzie (w sumie dobrze bo by się pozabijali)
Generalnie chodzi o to,że oni w sumie mają gdzieś co ja czuje czy brat, dla nich liczą się te zasrane alimenty.
nic tylko ciągle o tym nawijają i o sądach..

Ojciec ogólnie przez cale życie miał nas w dupie, praca, picie, kumple, od kiedy znowu sie ożenił interesuje go tylko nowa żona..ech.
Dobra w sumie mniejsza o to.

Głównym powodem mego cierpienia jest brak zrozumienia i wsparcia.
Chodzi o to,że.. w wieku 6 lat byłam molestowana przez brata mojej mamy..
Jak on to powiedział taki nasz mały sekret...
Działo się to wtedy gdy mój brat leżał w szpitalu, mama była z nim a ojciec pracował i chlał, no i zostawiał mnie z nim.

Wtedy mieszkał u dziadków czyli u rodziców.
Nie pamiętam jak długo to trwało, pamiętam wszystko tylko nie czas, pamiętam jeszcze,że skończyło sie to jak znalazł dziewczyne potem się z nią ożenił, a teraz już są po rozwodzie i mają dziecko.
Chuj już mnie to jebie stało się..
NIKT się nie skapnął,że cos jest nie tak, więc pomyślałam że widocznie to nic złego...
Imk byłam starsza tym bardziej rozumiałam co sie stało, ale wtedy zbyt już się wstydziłam żeby o tym sekrecie komukolwiek powiedzieć.

Bałam się,że to moja wina,że będą myśleli,że jestem jakaś inaa, brudna.

Nauczyłam się z tym żyć...nie jest łatwo do tej pory.

Powiedziałam o tym przyjaciółce...niby sie przejęła ale ogólnie zlała temat.
Zawsze tylko myśli o swoich problemach..
Po 11 latach powiedziałam mamie, jej reakcja mnie nie zaskoczyła, spodziewałam się tego.
Mianowicie była taka,że najpierw się tym przejęła, czemju jej o tym wcześniej nie powiedziałam,że trzeba iśc do psychologa a zrobiła tylko tyle,że zadzwoniła do byłej żony od niego i o tym powiedziała.
Udało mi się zebrać odwage na to tylko dlatego,że bałam się o córkę od niego,że zrobi jej to samo co mi...

i jak sie okazało córka od pewnego czasu nie chciała jeździć juz do taty.

 

Może to i chore, dziwne, czy co tam jeszcze,że o tym tu piszę

ale musiałam część z siebie wyrzucić, chociaż to i tak niewiele pomogło.

Tu już się nie da chyba pomóc, za późno..


ech..

Tak teraz sobie myślę bo nie mam żadnych planów na przyszłość.

Chyba nie chce mieć bo nie mam juz siły z tym żyć.
Może gdzieś tam w podświadomości myślę żeby z tym skończyć...
Nie wiem, sama już nic nie wiem.

 

Cześć.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika popapranaa.