Czy już moja dusza jest w całości? Chyba w końcu poczułam się jak całość. Nie potrzebuję drugiego człowieka, by uzupełnił tę odwieczną dziurę w głębi mojego jestestwa. Chyba w końcu dotarłam do takiego momentu w swoim życiu, w którym mogę powiedzieć, że moje szczęście nie jest zależne od drugiego człowieka. Określiłam się, dosyć mocno. Wychodząc z toksycznej relacji, miałam bardzo silny obraz relacji, którą chcę zbudować. I wciąż bardzo zaskakuje mnie jak wszystko to co mamy w sobie, odzwierciedla się w życiu realnym. Relacja z P. jest tą, której pragnęłam całe życie. Zdrowa, silna relacja oparta na zaufaniu i dzieleniu głębin naszych dusz. P. przyjeżdża za dwa dni, nie wierzę. Po dwóch miesiącach rozłąki w końcu się zobaczymy. A jadę już na oparach, ciężko to znieść. Jestem sama w małym mieście. Tak ciężko mi budować relacje, zresztą, tylu ludzi jest nic nie wartych, że już mi się nawet nie chce. Trochę czuję się samotna, ale transformuję tą nieugodność w moją siłę. Zamiast płakać, że nie mam z kim wyjść, biegam, ćwiczę, rysuję, czytam; bardzo się rozwijam. A zaraz tu będzie P. i całe dwa tygodnie spędzimy razem. Potem jeszcze przeżyć dwa miesiące i już nie będzie żadnych rozłąk. dousłyszenia