Miałam dzisiaj piękny sen...

Początek był zwyczajny,lecz głębia bardzo romantyczna...

Więc zaczyna się on tak...

Dnia 29 kwietnia 2013 mialam jechać z Igorkiem (24m.), moją koleżanką Magdaleną i jej synkiem Fifim (10m.) do Kłodzka.

Tam miałyśmy odwiedzić koleżankę Patrycję G. i jej synka Przemysława (7m.). Tak miało być w rzeczywistości,a dalsza częśc to typowy sen.

Po drodze zajechaliśmy do Cyryla pod warsztat, lecz go tam nie było. Do mojego samochodu podszedł Cyryla kierownik Mariusz M. i powiedział "Dzień dobry Pani. Cyryla tu nie ma, ale ja Panią do niego zaprowadzę" Więc wzięłam Igorka i poszliśmy. Po drodze powiedziałam mu,że mój tato Artur S. chodził z nim do jednej klasy. On się uśmiechnął i powiedział, że go pamięta.

Gdy już doszliśmy na miejsce była tam moja i Cyryla najbliższa rodzina. Wszyscy byli elegancko ubrani. Odbywało się to w pieknie przystrojonym pomieszczeniu. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. Mama powiedział mi, że zorganizowali nasz slub. Na początku byłam troszke przerażona, że nie mam sukienki,ani fryzury. Chciałam się skontaktować z Gosią K. z zapytaniem, czy pożyczy mi swoja suknie ślubna, lecz niestety mi się nie udało. Po chwili okazało się że suknia dla mnie jest gotowa i czeka w garderobie. Była bardzo ładna lecz nietypowa. Ubrałam ją, a mama zrobiła mi fryzurę. Bałam się bardzo bo nie byłam przygotowana na coś takiego.

Gdy zaczęła się ceremonia cała drżałam... 

Łzy poleciały po moim policzku gdy Cyryl złożył przysięgę...  

...i przyżekam miłość, wierność i uczciwośc małżeńską, oraz że jej nie opuszczę aż do śmierci.

A później mnie pocałował.

Nie wiem co się działo póżniej...

Wiem tylko,że gdy obudziłam się w tym śnie miałam na palcu piękną złotą obrączkę i to była bezcenna chwila.

Dodane przeze mnie zdjęcie przypomina naszę stroje ze snu.

Oby więcej takich romantycznych snów.