Dzień 6.
Kryzys numer 2.
Nigdy nie rozstawaliśmy się na tak długo.
Znów te cholerne liczby.
Odliczanie...
Boże jak ja tego nienawidzę.
Ale liczę z nadzieją że za 6 dni wrócisz...
Uczepiłam się tego dnia jakby to była moja ostatnia nadzieja, ostatnia szansa.
I wiem że jak nie wrócisz to jebnę ryjem w ziemie i nie podniosę się dopóki Ty nie pozbierasz mojego zrezygnowanego cielska z ziemi swoimi czułymi ramionami.
Jestem dorosłą kobietą, lada chwila matką, powinnam być silna i radzić sobie z emocjami, a czuje się jak dziecko.
Bezbronne, zapłakane i spanikowane,
które jedyne co może uspokoić to ramiona tak ciepłe i tak bardzo bliskie.
Moja ostoja, radość i moje życie. Ty.
Inni użytkownicy: misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488nalna90vitusos
Inni zdjęcia: Wujcio waratuncio to ja bluebird11Wielkanoc patrusiagdWolne patusiax395New Hair Right dawsteTo, co zostaje, gdy nie ma nic. comarroTears like a waterfall modernmedival... pils931449 akcentova:) dorcia2700Brak tytułu zwyczajnieszczesliwi