Szczerze ? Nie sądziłam, że upadnę tak nisko, żeby założyć tu konto.
Jednak sytuacja jaka mnie obecnie przytłacza zmusiła mnie do tego.
Nie mam z kim porozmawiać, nikt mnie nie rozumie.
Przynajmniej sobie popiszę sama do siebie.
Jak to mówią, w życiu jest etapów kilka i albo człowiek jest wysoko albo ma przypał.
Ja niestety należę do tego drugiego.
Taak, wiem, że temat "miłość" jest jak rzeka i ilu ludzi tyle uczuć.
Wiem, że jest już to nudne.
Ale muszę się chociaż tutaj wygadać.
Byłam w zwiazku. Długo. (24.06.2010r.)
Kochałam jak nigdy.
Zjawił się ktoś kto odmienił moje życie.
Odcięłam się nawet od znajomych, ponieważ ON mi wystarczał.
Było cudnie... do czasu aż nie pojawił się ktoś drugi.
CHciałam walczyć o swoją miłość.
Zaczynałam zauważać błędy swojej miłości.
Ale walczyłam z tym.
Niestety, coś między nami pękło.
Most, który Nas łączył zatonął.
Zaczęło się porównywanie - niestety ten drugi okazał się lepszy.
Łudziłam się, że mimo to dam sama radę utrzymać ten związek.
Jednak w pewnym momencie zaczęłam (przynajmniej tak wtedy sądziłam) coś czuć do drugiej duszyczki.
Mój związek się rozpadł, jednak po kilku dniach zrozumiałam, że nie potrafię tak żyć.
Bez ciepła Jego dłoni, ust.
Czułam się, jakby mi ktoś umarł, mije serce przestało bić swoim dawnym rytmem...
Owszem, nie chcę krzywdzić swojego przyjaciela, ale nie potrafię z nim być.
Nie potrafię się do niego zbliżyć, bo w głowie mam ciągle kogoś innego, nie potrafię przestać o nim myśleć.
Tak nie można robić.
Najgorsze jest to, że namieszałam wszystkim w głowach.
Moi rodzice na siłę chcą mi wcisnąć kit, że potrzebuję czasu, znajdę kogoś lepszego itp. itd.
Ale czy tak naprawdę trudno jest zrozumieć to, że ja Go kocham i żaden czas tu nie pomoże.
Już z nikim innym nie będę tak szczęśliwa...
A w domu... ?
W domu czuję jak w więzieniu. Non stop pytania "z kim rozmawiasz?" , "kto pisze?" "co piszesz?"
Nawet chcą mi zabronić kontaktu z nim.
Nie wiem ile tak pociągnę, ale zaczyna mnie już to wszystko naprawdę przygnębiać.
W niedzielę jadę nad morze z przyjacielem, rodzice mnie namówili.
Może to i dobrze, może odpocznę, może się oderwę chociaż na chwilę od tego przytłaczającego mnie miejsca.
Ciągle tylko słyszę "nie ma powrotów" , "do zakończonych spraw się nie wraca"... ble, ble, ble...
Ale co ja poradzę na to, że ja go kurwa mać kocham i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym, no co ?
Był jaki był, ale niegdy mi nie ubliżył ani nie mnie nie uderzył.
Razem dalibyśmy radę to odbudować, oboje o tym wiemy i oboje tego chcemy.
Ale pojawia się problem oczywiście...
Mam tylko nadzieję, że w końcu mimo tych wszystkich przeciwności damy radę to wszystko naprawić, bez względu na to co kto powie i będzie myślał i będziemy tak cholernie szczęśliwi, że inni Nam będą jeszcze tego zazdrościć.
P.S Kocham Cię Ł. <3
http://www.youtube.com/watch?v=wdGZBRAwW74
mimo wszystko mam nadzieję, że nikt nie trafi na mój profil tutaj.
Inni użytkownicy: cris012ewela1215pierdocamichuuuu332paihfaiphhueciakxemilyymkmsbiburcypisekk420
Inni zdjęcia: Okrutny Rafał bluebird11;) damianmafiaBogactwo stolicy. ezekh114:) dorcia2700Rafał wstaje bluebird11kochanyy pink45Rafał to okrutny leń bluebird11* * * * takapaulinka*** coffeebean1:) dorcia2700