photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 8 LISTOPADA 2015
327
Dodano: 8 LISTOPADA 2015

Start!

WITAM!!!!

Nie wiem co tu robię...

Kiedyś, lata temu znalazłam przypadkowo fotobloga zupełnienie nieznajomej mi dziewczyny. 

Pamiętam dokładnie - miała 153cm wzrostu oraz ważyła 93kg. 

Trafiłam na nią w momencie kiedy dopiero zaczynała swoją walkę z nadwagą, opisywała swoje problemy - ja nigdy nie mając większych problemów nie rozumiałam większości wpisów.

Bo co to za problem - schudnąć? Wystarczy nie wpie*dalać a robią z tego nie wiadomo co.

Z ciekawości odwiedziłam jej bloga następnego dnia. Zuzia -bo tak na imię miała ta dziewczyna- dodawała posty wtedy regularnie i jakoś tak wyszło, że zostałam z nią na dłużej.

Opisywała codziennie co jadła oraz swoje postępy, wagę wymiary i generalnie wszystko.

Zapewniała, że bardzo nam wszystkim dziękuję i, że gdyby nie ten blog to by na pewno już skończyła i się poddała.

Dlatego też przyszłam tutaj, postanowiłam opisać swoją (nudną, bez wzruszeń, zwykłą historię dziewczyny, która próbowała już wszystkiego ale ciągle przegrywała) historię, mam nadzieje, że za kilka miesięcy czytając ten post będę się śmiać.

W tym momencie śmiech to ostatnia rzecz na którą mam ochotę.

Zacznijmy od faktów:

78-82kg(boję się zważyć)

172cm

Nie ma tragedii prawda? 

W autobusach nie zajmuje dwóch miejsc.

Nie zapowiada się na to, żebym zaczynała się toczyć zamiast iść.

Nie jest łatwiej mnie przeskoczyć niż obejść, ani żadne z tych rzeczy.

I to mnie boli, bo teraz można powiedzieć "nie ma tragedii", rok temu można było powiedzieć

"Pf, dziewczyno, chodź na siłownie 3 raz w tygodniu na godzine chociaż, jedz regularnie i bedzie zajebiście".

A dwa lata temu powiedzieć "NIE TYJ!!!!" Ku*wa mać, nie tyj.

W listopadzie 2013 ważyłam 63kg, ponieważ w październiku miałam poważnie skręconą kostkę.

Nienawidziłam chodzić o kulach, bałam się, że się wywrócę i bolały mnie bardzo łokcie, więc głównie skakałam na jednej nodze.

Przez miesiąc zamiast chodzić - skacz na jednej nodze. To był mój przepis na sukces :)

Sama zmiany nie zauważałam, chociaż kiedy już mogłam założyć dzinsy po zdjęciu gipsu, czułam, że jest w nich podejrzanie dużo miejsca. Po powrocie do szkoły, wszyscy byli zachwyceni tym jak wyglądam.

Sama jednak tego nie widziałam.

I tak całe życie, w podstawówce byłam święcie przekonana, że jestem gruba(nie miałam obsesji na tym punkcie, ale jakoś to tak ze mną trwało)

W gimnazjum byłam pewna, że jestem. Nie doceniałam tego jak wyglądałam.

W szkole średniej uwaga - POLUBIŁAM SIE! Mało tego - pokochałam się. Zaaakceptowałam swój wygląd i każdego dnia wstawałam zadowolona(tutaj również nie było obsesji - czułam się ze sobą zwyczajnie dobrze.

Na codzień dorabiam jako makijażystka, umiem wydobyć z każdej dziewczyny piękno i sprawić, że poczuje się pewna siebie. 

No i tak sobie żyłam, z przygodami, czasem bez. Raczej bez problemów, poniewaź z reguł umiem je rozwiązywać i nie jestem z tych co jeśli jest za dobrze to na siłę ich szukają. Jestem w szczęśliwym(?) związku, szkoła na +, znajomi na +, rozwój osob osobisty +, rodzice +, brak nudy +.

No i nadeszły wakacje 2015. Przez ostatnie dwa lata, powolutku, regularnie TYŁAM. Nie obżeram się na wieczór, nie jem jakoś wybitnie niezdrowo. Jadłam nieregularnie, czasem zdrowo czasem nie. Zero ćwiczeń.

Nikt nic nie mówi, ja ze smutkiem zauważam, że moje najwygodniejsze spodnie sprzed roku teraz są ciasne...

Czasem sobie o tym pomyśle, że warto byłoby coś z tym zrobić - no ale po co, skoro w lustrze widzę normalną dziewczynę a czasem nawet komplementy słyszę.

Pewnej nocy w wakacje rozmawiając ze swoim chłopakiem wszystko się skończyło. Usłyszałam rzeczy, któych się w ogóle nie spodziewałam. "Jesteś gruba", "Nie pociągasz mnie już". Nie mówił tego złośliwie, mówił po to, żebym w końcu coś z tym zrobiła. Żadnej zmiany w naszch relacjach nie widziałam więć byłam naprawdę w szoku, w lustrze ciągle spoko dziewczyna, nikt się krzywo nie patrzy więć o co mu chodzi? W ciągu kilku miesięcy pomimo, że moja waga stała w miejscu takich rozmów z chłopakiem odbyło się chyba kilkadziesiąc. Po każdej widziałam w lustrze coraz więcej.

"Iza zrób coś!" - nagle ręcę stały się o wiele grubsze.

"Wiedziałaś jak przytyć? To się teraz dowiedz jak schudnąć?" - czy ja cały czas miałam aż taki wielki brzuch? 

Jest 8 listopada. 15 stycznia mój chłopak ma studniówkę, chciałam zdążyć do niej schudnąć, ponieważ w tymmomencie w lustrze widzę wielką kupę tłuszczu. Moja pewność siebie? TO ZALEDWIE UŁAMEK TEGO JAK SIĘ CZUŁAM WCZEŚNIEJ.

Zaczęłam ostro od początku września - te dwa miesiące to ciągłe i ciągłe porażki. 

Może z jednym wyjątkiem - jem regularnie, mój organizm się przestawił, nie wyobrażam sobie teraz jeść o iinnych porach niż co 3 godziny (7,10,13,16,19). 

Komentarze

sennymotyl Współczuję faceta.
A Tobie życzę powodzenia. Mam nadzieję, że bardziej robisz to dla siebie niż dla niego
09/11/2015 0:31:26
1love2sport4ever Powodzenia! Stań na wadze! Nie bój się! Jak zaczniesz gubić kilogramy poczujesz się szczęśliwa! Ja też nie radzę sobie z tym... Wpadam ze skrajności w skrajność....teraz jest źle! Ale od jutra biorę się za siebie... Mamy podobny problem.
08/11/2015 22:33:32
Junior ostatniaszansax W takim razie również życzę powodzenia :) Musimy jakoś dać radę, teraz jest najlepszy czas na zmiany :)
08/11/2015 22:46:40

narzekasia Powodzenia! Doskonale Cię rozumiem, przez ostatnie 5 lat przytylam 25kg... usprawiedliwialam się sama przed sobą, ze jeszcze nie jest tak zle, a od jednego ciastka nie przytyje (co jest prawda,tyle ze nie każdego dnia) Wiem jak jest często , myślę że przepisem na sukces nie są radykalne diety i zabranianie sobie wszystkiego , a małe zmiany ;) trzymam kciuki i sama walczę..
08/11/2015 21:51:18
Junior ostatniaszansax Również życzę powodzenia! Dokładnie tak, rano budze się z determinacją, z przyzwyczajenia sięgnę po czipsa i ta myśl wieczorem "od jutra będę czyściutka, nie tkne nic śmieciowego!" i tak w koło Macieju :/ Chodakowska kiedyś udostępniła post w którym napisała, że myśląc "muszę schudnąć 20kg" tylko sie stresujemy i nic dobrego z tego nie wynika i powinnyśmy sobie pomyśleć "przez miesiąc każdego dnia będę ćwiczyć po 30 minut" i, że się pozytywnie zaskoczymy :)
08/11/2015 22:37:47

Junior changesxx Będę trzymać za Ciebie kciuki! Jeśli boisz się zwazyc to chociaż sprawdź swoje wymiary i gdzieś je zapisz żeby sprawdzać postępy. Do 15.01 zostały zaledwie, a zarazem aż 2 miesiace, jeśli zepniesz tyłek to do tego czasu możesz naprawdę wiele zmienić. Mam nadzieję, że słowa chłopaka dodają Ci sił do działania, powodzenia! Życzę Ci żeby wraz ze spadajaca waga rosła Twoja pewność siebie!
08/11/2015 21:32:13
Junior ostatniaszansax Dziękuje bardzo, zrobię to w kolejnym poście. Musze jakoś miarkę znaleźć :) Mam jeszcze 74 dni, jednocześnie pociesza mnie to, że jeszcze mam trochę czasu, a z drugiej strony czas na takie czajenie się już minął, tak jak piszesz tu już trzeba spiąć tyłek!
08/11/2015 22:33:19