WITAM!!!!
Nie wiem co tu robię...
Kiedyś, lata temu znalazłam przypadkowo fotobloga zupełnienie nieznajomej mi dziewczyny.
Pamiętam dokładnie - miała 153cm wzrostu oraz ważyła 93kg.
Trafiłam na nią w momencie kiedy dopiero zaczynała swoją walkę z nadwagą, opisywała swoje problemy - ja nigdy nie mając większych problemów nie rozumiałam większości wpisów.
Bo co to za problem - schudnąć? Wystarczy nie wpie*dalać a robią z tego nie wiadomo co.
Z ciekawości odwiedziłam jej bloga następnego dnia. Zuzia -bo tak na imię miała ta dziewczyna- dodawała posty wtedy regularnie i jakoś tak wyszło, że zostałam z nią na dłużej.
Opisywała codziennie co jadła oraz swoje postępy, wagę wymiary i generalnie wszystko.
Zapewniała, że bardzo nam wszystkim dziękuję i, że gdyby nie ten blog to by na pewno już skończyła i się poddała.
Dlatego też przyszłam tutaj, postanowiłam opisać swoją (nudną, bez wzruszeń, zwykłą historię dziewczyny, która próbowała już wszystkiego ale ciągle przegrywała) historię, mam nadzieje, że za kilka miesięcy czytając ten post będę się śmiać.
W tym momencie śmiech to ostatnia rzecz na którą mam ochotę.
Zacznijmy od faktów:
78-82kg(boję się zważyć)
172cm
Nie ma tragedii prawda?
W autobusach nie zajmuje dwóch miejsc.
Nie zapowiada się na to, żebym zaczynała się toczyć zamiast iść.
Nie jest łatwiej mnie przeskoczyć niż obejść, ani żadne z tych rzeczy.
I to mnie boli, bo teraz można powiedzieć "nie ma tragedii", rok temu można było powiedzieć
"Pf, dziewczyno, chodź na siłownie 3 raz w tygodniu na godzine chociaż, jedz regularnie i bedzie zajebiście".
A dwa lata temu powiedzieć "NIE TYJ!!!!" Ku*wa mać, nie tyj.
W listopadzie 2013 ważyłam 63kg, ponieważ w październiku miałam poważnie skręconą kostkę.
Nienawidziłam chodzić o kulach, bałam się, że się wywrócę i bolały mnie bardzo łokcie, więc głównie skakałam na jednej nodze.
Przez miesiąc zamiast chodzić - skacz na jednej nodze. To był mój przepis na sukces :)
Sama zmiany nie zauważałam, chociaż kiedy już mogłam założyć dzinsy po zdjęciu gipsu, czułam, że jest w nich podejrzanie dużo miejsca. Po powrocie do szkoły, wszyscy byli zachwyceni tym jak wyglądam.
Sama jednak tego nie widziałam.
I tak całe życie, w podstawówce byłam święcie przekonana, że jestem gruba(nie miałam obsesji na tym punkcie, ale jakoś to tak ze mną trwało)
W gimnazjum byłam pewna, że jestem. Nie doceniałam tego jak wyglądałam.
W szkole średniej uwaga - POLUBIŁAM SIE! Mało tego - pokochałam się. Zaaakceptowałam swój wygląd i każdego dnia wstawałam zadowolona(tutaj również nie było obsesji - czułam się ze sobą zwyczajnie dobrze.
Na codzień dorabiam jako makijażystka, umiem wydobyć z każdej dziewczyny piękno i sprawić, że poczuje się pewna siebie.
No i tak sobie żyłam, z przygodami, czasem bez. Raczej bez problemów, poniewaź z reguł umiem je rozwiązywać i nie jestem z tych co jeśli jest za dobrze to na siłę ich szukają. Jestem w szczęśliwym(?) związku, szkoła na +, znajomi na +, rozwój osob osobisty +, rodzice +, brak nudy +.
No i nadeszły wakacje 2015. Przez ostatnie dwa lata, powolutku, regularnie TYŁAM. Nie obżeram się na wieczór, nie jem jakoś wybitnie niezdrowo. Jadłam nieregularnie, czasem zdrowo czasem nie. Zero ćwiczeń.
Nikt nic nie mówi, ja ze smutkiem zauważam, że moje najwygodniejsze spodnie sprzed roku teraz są ciasne...
Czasem sobie o tym pomyśle, że warto byłoby coś z tym zrobić - no ale po co, skoro w lustrze widzę normalną dziewczynę a czasem nawet komplementy słyszę.
Pewnej nocy w wakacje rozmawiając ze swoim chłopakiem wszystko się skończyło. Usłyszałam rzeczy, któych się w ogóle nie spodziewałam. "Jesteś gruba", "Nie pociągasz mnie już". Nie mówił tego złośliwie, mówił po to, żebym w końcu coś z tym zrobiła. Żadnej zmiany w naszch relacjach nie widziałam więć byłam naprawdę w szoku, w lustrze ciągle spoko dziewczyna, nikt się krzywo nie patrzy więć o co mu chodzi? W ciągu kilku miesięcy pomimo, że moja waga stała w miejscu takich rozmów z chłopakiem odbyło się chyba kilkadziesiąc. Po każdej widziałam w lustrze coraz więcej.
"Iza zrób coś!" - nagle ręcę stały się o wiele grubsze.
"Wiedziałaś jak przytyć? To się teraz dowiedz jak schudnąć?" - czy ja cały czas miałam aż taki wielki brzuch?
Jest 8 listopada. 15 stycznia mój chłopak ma studniówkę, chciałam zdążyć do niej schudnąć, ponieważ w tymmomencie w lustrze widzę wielką kupę tłuszczu. Moja pewność siebie? TO ZALEDWIE UŁAMEK TEGO JAK SIĘ CZUŁAM WCZEŚNIEJ.
Zaczęłam ostro od początku września - te dwa miesiące to ciągłe i ciągłe porażki.
Może z jednym wyjątkiem - jem regularnie, mój organizm się przestawił, nie wyobrażam sobie teraz jeść o iinnych porach niż co 3 godziny (7,10,13,16,19).
Inni użytkownicy: nrbimaze1996darcia30lovepmpkolakola1224tomi71aliasrosaagxvdagxddmaigashira
Inni zdjęcia: 99% z 1 kronikakrukastop toujourspurEdge of Excess tasteofinnocence1490 akcentova323 przezylemsmierc;) patkigdJa patkigd;) patkigd:* patkigdJa patkigd