Był upalny dzień czerwca. Pierwszy dzień wakacji. Marta cieszyła się jak nigdy dotąd bo w tym roku mogła je spędzić ze swoim chłopakiem - Piotrkiem. Byli od roku szczęśliwą parą.
Wieczorem udali się na impreze do znajomych, dziewczyna nie była zby chętna ale czego się nie robi z miłości? Miała szczere nadzieje na romantyczny taniec jednak zaraz po wejściu chłopak zostawił ją samą.
Tańczyła z przyjaciółką-Amandą ale po chwili uznała , że jest za głośno i chce się wywietrzyć . Wyszły razem do ogrodu, nie mogła uwierzyć w to co widziała! Jej chłopak leżał ze spuszczonymi spodniami a na nim cycata blondyna.
Nawet jej nie zauważył. Odwróciła się i poszła, nie mogła na to patrzeć. Amanda została. Marta biegła ile sił w nogach, nie chciała tam być , nie chciała tego widzieć.....nie chciała żeby tak się stało! Jej poczucie szczęścia zniknęło w jednej chwili.
Nie mogła zasnąć, płakała całą noc a na kartce bazgrała tylko "To on stworzył naszą miłość. To on ją zabił". Nie wiedziała już co ma robić. Tak bardzo chciała uciec od tego wszystkiego, od tego co się stało. Chciała uciec od życia.
Weszła do łazienki, żeby obmyć twarz, gdy już miała wychodzić spostrzegła żyletkę -mama zawsze gdzieś je gubi" na początku myślała, żeby jej to zanieść bo jako krawcowa zawsze najlepiej jej się cięło żyletką.
Przed samymi drzwiami zatrzymała się. I nagle dotarło do niej jak może poradzić sobie z problemami. Wróciła do pokoju, łzy dalej jej płynęły. Oczy miała czerwone i opuchnięte.
Zanurzyła się w wannie i zrobiła pierwszą kreske. Nie poczuła ulgi. Zrobiła drugą. Nic. Cała ręka krwawiła a ona poczuła ulgę.
Zasnęła nad ranem i spała do południa. Narzuciła na siebie koszule ,żeby mama nie widziała ran.
Wyszła na spacer. Nie wiedziała gdzie ma iść i co ze sobą zrobić. Zgubiła się we własnym umyśle, we własnych uczuciach.
Gdy go zobaczyła powróciły wspomnienia. Gdy błagał ją w ich miejscu nad jeziorem by byli już zawsze razem, gdy ją tulił, gdy ją tak czule i delikatnie całował. Od razu do niej podbiegł -to da się wyjaśnić ! Proszę....Posłuchaj mnie chwile- nie mogła powstrzymać łez.
Ktoś tak jej bliski, stał się tak obcy. -Nigdy więcej nie usłyszysz "kocham" z moich ust! Nie wierze, że byłam taka naiwna. Chciałeś spędzić ze mną reszte życia ale co? Zapragnąłeś tamtej? Nie potrafisz być wierny?! To aż takie trudne? Moje uczucia są Ci obojętne? Mam nadzieje, że zapomne o Tobie tak szybko jak się zakochałam-
Oszukała sama siebie. Nie chciała zapomnieć, kochała go. Przecież był jej najbliższą osobą. Bliższą niż matka, ojciec....... Był dla niej całym życiem. Jej częścią.
Kierując się do domu przyjaciółki, prawie wpadłaby pod koła motora -Uważaj trochę! Gdzie ty masz oczy?- Chłopak zdjął kask -Wybacz.... Nie zauważyłem- Wysoki brunet. Na oko 19 lat. -Czas się udać do okulisty-
Reszte dnia spędziła wypłakując się w rękaw przyjaciół. W wieku 17 lat się zakochała w wieku 18 lat odechciało jej się żyć. Było wielu innych. On ją zdradził. Więc dlaczego chciała by było jak dawniej? Mimo wszystko nie potrafiła mu wybaczyć a tym bardziej na nowo zaufać. Wmówiła sobie, że kiedyś wszystko może się skończyć.
Chciała być obojętna, na ten błąd. Nie potrafiła mimo swej bezgranicznej miłości.
Minął rok.
19 latka nie wierząca w nic. W miłość, Boga? Śmiała się gdy ktoś jej wmówił, że to jednak istnieje. Stała się obojętna na mężczyzn. Bała się, że będzie musiała znów przeżyć ból który towarzyszył jej rok temu.
Nadal miała pełno blizn na rękach przez które nie mogła zapomnieć, mimo, że tak bardzo tego pragnęła. W pudełku nadal tkwiły jego rzeczy. Dlaczego o tym wspominam? Bo tego dnia chciała na dobre się pożegnać ze wspomieniami. Blizn nie ukryje przed sobą, ale choć rzeczy mogła się pozbyć. I nawet wiedziała jak.
Wsiadła do auta z nowym prawem jazdy. Była dumna, że zdała bez czyjejkolwiek pomocy. Spojrzała na pudełko. Nie była pewna czy chce to zrobić, ale wiedziała, że inaczej nie zakończy ostatniego roku.
W drodze nad jezioro jakiś kretyn prawie wpadł motorem na jej maskę. -Człowieku! Jak jeździsz?- Chłopak się zaśmiał -Pani przynosi mi pecha, jednakże uważam, że lepiej Pani bez łez- Przez mgłę przypomniała sobie ten dzień kiedy prawie ją potrącił -Musze zacząć na Pana uważać- wsiadła spowrotem do auta.
Gdy była już na skarpie wyjęła zapalniczkę. Wszystkie jego romantyczne listy, wspólne zdjęcia zajął ogień. Łzy same napływały do oczu. Do dziś nie potrafiła zrozumieć dlaczego jej to zrobił. Przecież się kochali..........Chociaż teraz o tym myśląc szczerze w to wątpi. To ona kochała jego. I nic po za tym.
Tamten dzień odmienił ją na długo. W wyobraźni niekiedy powracała jednak do tamtego czasu. Zastanawiała się jakby się potoczyło to wszystko gdyby jednak nie znalazła się w tym ogrodzie. Oszukiwał by ją? Na pewno. Ile trwały by jego zdrady?
Nie umiała dłużej tak żyć. Chciała szczęścia tylko nie wiedziała jak je znaleźć. Nienawidziła jego słów, jego ust, jego oczu. Wyśmiała sama siebie "idiotko kiedyś je kochałaś! Kiedyś byłaś gotowa oddać za niego życie!"
On już o nich zapomniał. Już dawno nie pamięta jak zabił ich miłość, a ona nadal się męczy. Niedawno widziała ich razem. Za plecami uszłyszała ryk motorów. Zanim zdążyła zebrać wszystkie swoje rzeczy jakiś mężczyzna już był przy niej -Ciągle Pani na mnie wpada. Może to znak, że powinniśmy się umówić? Jestem Michał.- Marta w odpowiedzi prychnęła i odeszła.
Nigdy więcej mężczyzn.
KTOŚ CHCE WIĘCEJ? :D
ask.fm/quiickdeath
quiickdeath.tumblr.com
Inni użytkownicy: andziaw2512mipiacepastasyberiaszmatdobryborysadamkaczor137nrbimaze1996darcia30lovepmpkolakola1224
Inni zdjęcia: Zwyczajne zwycięstwo mnilchasSezon na bujanie rozpoczęty nacka89cwa;) damianmafiaKoncert Skolima płatny nacka89cwaW sumie nic ciekawego judgafMoje piękności patkigdMoja zołza patkigdDzień dziecka patkigdSynuś nacka89cwaNa końcu świata bluebird11