photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 17 WRZEŚNIA 2013
74
Dodano: 17 WRZEŚNIA 2013

To ja cz.3

Myślałam, że szczęście które dał mi Mateusz bedzie trwać w nieskończonośc, lecz przeliczyłam się...
- Przepraszam że przeszkadzam - zaczął lekarz - ale mamy wyniki badań pani Aleksandry
Po głosie lekarza było słychać że nie jest zbyt dobrze.
- Tak? - spytałam
- Oczywiście musimy zrobić resztę badań, ale podejrzewamy u pani przewlękłą chorobę serca, tzn. jeżeli pani bardzo się zdenerwuje może poczuć się słabo, zemdleć a w najgorszym przypadku choroby nawet umrzeć.
Na sali zapanowała cisza. Zaniemówiłam. Wszyscy mieli miny przestarszone. Bali się. Zwłaszcza Mateusz. Podszedł do mnie i powiedział na ucho :
- Wyleczymy to razem, kocham cię i nie pozwolę żebyś mi tak szybko odeszła.
Uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Panie doktorze? - zaczęłam
- Tak? - odpowiedział
- Czy da się to leczyć? - spytałam zachwianym głosem.
Widziałam jak mama płakała i wtulała się w tatę aby nie było słychać jak płacze.
- Zostaniesz jeszcze tydzień na obserwacji, zrobimy dodatkowe badania i stwierdzimy czy twoja choroba jest bardzo poważna czy nie. Ale bądźmy dobrej myśli - uśmiechnął się dość młody lekarz - ja teraz będę leciał, ale zajrzę jeszcze do pani.
- Aleksandra jestem, proszę nie mówić pani - uśmiechnęłam się
- Przemek - odwzajemnił uśmiech i wyszedł

*** 5 dni później ***
Mateusz codziennie przychodzi do mnie po lekcjach i siedzi ze mną najdłużej jak tylko można. Niestety wizyty są tylko w godzinach 14 - 19, a to bardzo mało czasu gdy z zajęć wychodzi się o 16 - 17. Na szczęście dobrze dogaduję się z Przemkiem - moim lekarzem. Dużo opiada mi o swoim życiu prywatnym. Mówił mi jak dziewczyna z nim zerwała, jak teraz bardzo czuje się samotny. Często siedzimy do późna, gadamy, śmiejemy się, a nawet powierzamy sobie sekrety. Od czasu przejścia na ty, staliśmy się bardzo dobrymi przyjaciółmi. Czasami gdy śmiejemy się, nasze twarze dzielą milimetry, ale ja zawsze mówię że mam Mateusza. Wtedy on ciężo wzdycha i udaje smutnego, a ja się z niego śmieję i daję mu przyjacielskiego buziaka w policzek. Od razu staje się weselszy.

*** Dzień wyjścia ze szpitala ***
Od rana siedziałam jak na szpilkach. Nerwowo spoglądałam na zegarek, aby wybiła 18. O tej właśnie godzinie miałam wyjść ze szpitala i pojechać w końcu do domu.
Dobiła 16. Do sali wbiegł Mateusz.
- Hej kotek - uśmiechnął się
- No hej hej - podszedł, a ja dałam mu całusa w policzek
- No co tam u ciebie? - usiadł obok i patrzył mi prosto w oczy.
- Przemek, to znaczy, mój lekarz, przepisał mi już odpowiednie leki i powiedział że choroba nie jest ciężka i że wystarczy kilka dobrych miesięcy aby choroba całkiem znikła!
- Jeju, wiesz jak się cieszę! - krzyknął Mateusz - Kocham cię i pomogę ci
- Dziękuję ci, że jesteś przy mnie, że mnie wspierasz, za to że jesteś.
I w końcu zrobiłam to, pocałowałam go w usta. Mój pierwszy pocałunek, bałam się, ale musiałam mu jakoś podziękować. Myślałam że Mateuszowi nie spodoba się to i że zaraz się ode mnie odsunie, ale ku mojemu zdziwieniu, on pogłębił pocałunek, wziął mnie na kolana, moje ręce powędrowały w jego włosy, jego zaś ręce znalazły się na mojej tali.
Nie wiem do czego by doszło, jakby  wtedy do sali nie  wszedł Przemek
- Yhym - krząknąl - pani Aleksandro, mam ostatnie wyniki badań. Nie będę już przeszkadzał.
- Nie, Przemek, zaczekaj - krzyknęłam i wybiegłam za nim
- Ola! -  krzyknął Mateusz za mną, po jego minie widać było niezadowolenie.
Dorwałam Przemka na korytarzu.
- Przemek co jest? - spytałam
- Nie widzisz tego? - w odpowiedzi kiwnęłam głową, że nie - kocham cię! Kocham cię, i to bardzo! Nie wyobrażam sobie życia bez patrzenia na ciebie,  śmiania się z tobą, bez dotykania twoich włosów i rąk! Nie wyobrażam sobie że mogę być tylko twoim przyjacielem!
- Choć do sali, porozmawiamy, dobrze?
- Dobrze- odpowiedział
Weszłam do sali cała zdenerwowana
- Ola, nie możesz się denerwować - zwrócił mi uwagę Mateusz
- Przemek wejdź - krzyknęłam
- Później - odpowiedział
"No dobrze" - pomyślałam
Nagle telefon Mateusz zacząl dzwonić.
- Odbierz - powiedziałam lekko się uśmiechając
Mateusz wziął telefon i wyszedł na korytarz. Zostałam sama. Po chwili Mateusz wrócił.
- Kto dzwonił? - spytałam grzecznie
- Moja mama, pytała kiedy wrócę do domu
- Aha rozumiem
- Wcale nie - odpowiedział jakiś głos. Odwróciliśmy się z Mateuszem i ujrzeliśmy Przemka opierającego się o drzwi - nie dzwoniła twoja mama oszuście, już znam twoją tajemnicę.