[55] - 52,5 - 50 - 48 

Dużo dziś zjadłam, zdecydowanie za dużo. No ale - trudno się mówi; i tak jestem stracona.

Mam czasem jakieś sprawy do powiedzenia, ale niestety, nie mam nikogo, kto mógłby ich słuchać. Jestem cholernie samotna, ale chyba przestałam to zauważać.

Ciekawe co by było, jakby mnie trafił szlag. Hm.

Smutno mi, i wiem, że nic dobrego mnie nie czeka. A On kolejny raz mi się śnił. Ech, trochę to... niepokojące. A, zresztą...

BILANS

ś: kanapka z serkiem - ok. 150 kcal

o: pizza - ok. 750 kcal
k: płatki gold flakes - ok. 300 kcal

p: sunbites, jabłko - ok. 280 kcal
razem: 1480 kcal / 800

Ha, ha, ha, bez komentarza. Tak, wiem, jestem żałosna, zawaliłam, jestem pieprzoną samotną ciotą. To wszystko nie nowość.

Chciałabym odpocząć od tego wyszystkiego.

Jednak życie nie jest dla mnie. Po prostu, jakoś tak... nie wiem dlaczego tak jest, ale po prostu nie umiem, nie mam siły i odwagi, ani nawet chęci, by żyć.

I nie mam miejsca, gdzie mogłabym pisać o tym, co czuję. Nie mam kurwa nic, co dawałoby mi codzienną wymierną radość. Beznadzieja.

Brigitte Fontaine - Les Vergers feat. Bertrand Cantat

No i skończył się mój optymizm. Najchętniej nie wychodziłabym jutro z domu, albo najwyżej chodziła po mojej wiosce. Ale nie, trzeba iść i się socjalizować, kurwa.

Żebym chociaż była w czymś dobra. Żebym była komuś potrzebna, dawała komuś radość. Ale tak naprawdę potrzebna.

A tymczasem popłakałam sobie troszkę, może i z przymusu, bo w sumie chyba nie mam nawet na płacz ochoty. Nie wiem, nie ma siły, spać mi się chce - i tyle.
Nigdy nie będę chuda. Taka prawda, taka, kurwa, prawda.