Tęsknicie za czymś? Może za kimś?
Dziś (tak wiem, dziś już bez śniegu, ale początek pisałam jak był) w ten zimny, śnieżny dzień, w środku zimy ja zatęskniłam za latem. (I teraz będę wymieniać wszystko co przyjemne kojarzy mi się z latem, także można sobie pominąć ten fragment.) Za ciepłem. Za tym, że wystarczy założyć buty i można wyjść, albo tak właściwie to można ich nie zakładać, poczuć trawę pod stopami, albo piasek, albo cokolwiek, bylebyloby to coś innego niż śnieg. Za zapachem lata. Za pływaniem w jeziorze. Za piciem kawy na tarasie. Za owocami i warzywami prosto z ogródka. Za słońcem. Za swierszczami i żabami dajacymi koncerty. Za letnimi sukienkami. Za opalenizną. Za bujanie się na hamaku. Za tym, że pranie na dworze szybko schnie. Za letnimi wycieczkami. Za działkowaniem, grillowaniem. Nawet za letnim deszczem, ktory daje wytchnienie od upału. Pewnie jest jeszcze milion takich rzeczy, które kocham w lecie i za tym tęsknię, ale już chyba nie chce teraz pogłębiać tej tęsknoty.
(Koniec wymieniania.)
Taka tęsknota za latem jest w sumie nawet piękna. Bo dzięki temu, że lato odchodzi i przychodzi znowu, to możemy bardziej je docenić, zatęsknić. Ale wiemy, że przyjdzie. Że znowu będziemy robić te wszystkie piękne letnie rzeczy. Taka łatwa ta tęsknota. Bo wiemy na pewno. Wystarczy po prostu poczekać. Nawet wiemy mniej więcej ile. Wiadomo, że pogoda może płatać figle, ale jakieś to lato w końcu będzie.
Gorzej jest jak tęsknimy za czymś co nie wiemy kiedy przyjdzie. Albo za kimś, wiemy że się spotkamy ale nie wiemy kiedy. To już nie jest tak łatwo jak z latem. Wtedy czekanie jest inne, niepewne. Ale nadal jest to czekanie. Bo ktoś lub coś za kim lub za czym tęsknimy, w końcu przyjdzie.
Inaczej jest jeśli wiemy, że obiekt naszej tęsknoty nie wróci. Bo może już się nie da wrócić do tego co było. Albo tego kogoś już nie ma? To już nie jest czekanie. To jest tęsknota, w swojej czystej postaci. Już nie jest taka prosta i przyjemna. Jest czymś smutnym, może nawet nieprzyjemnym. A może jednak przyjemnym? Nie wiem. Może jednak i jednym i drugim. Z jednej strony żal, cierpienie. Z drugiej strony, pamięć i wspomnienia. Tylko jak to zbilansowac, jak sprawić, żeby to była ta "dobra" tęsknota. Łatwo jest przejść z takiego malutkiego zamyslenia o cieple lata do jakichś kosmicznych wyobrażeń o tym, że nie wrócimy do czegoś, bo minęło. Ale tak to juz bywa, że ta tęsknota jest taka zdradliwa i wpędza nas w mroczne zakamarki naszych umysłów. Ale nie chciałam, żeby ta notka była taka smutna. Może jednak warto mieć nadzieję na to, że jednak to za czym tęsknimy przyjdzie? Doczekamy się. Ta tesknotą pomiędzy przestanie być tesknotą. Jakoś zamienimy ją na szczęście ze zrobienia czegoś za czym się tęskniło, na szczęście ze spotkania z osobą za którą się tęskniło. Może to całkiem dobry pomysł. Może to powinien być taki impuls do działania. Jeśli tęsknisz za kimś, za czymś- zrób to.
Nie czekaj, nie tęsknij. Rusz się, idź, jedź, leć.
Tak to jest dobre zakończenie. Pozytywne.
Pozdrawiam Was serdecznie kochani.
Tęskniłam ;)
I muzyczka do tego, pasuje idealnie.
https://youtu.be/QmVu8muyA2k?si=l46E1XN6_GvNJcy5
"Może czujesz to co ja i za czymś tęsknisz"
Inni użytkownicy: misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488nalna90vitusos
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Wspomnienie Krakowa bluebird11Alleluja milionvoicesinmysoul:) szarooka9325wielkanoc 2025 dorcia2700Wujcio waratuncio to ja bluebird11