miłość nie kończy się na zerwaniu, telefonie do przyjaciółki, rzuceniem krótkiego 'zerwałam z tym idiotą', choć właśnie to On zakończył związek. tak wygląda zakończenie zabawy, nie czegoś, co dawało niepowstrzymaną radość i przyspieszało kilkakrotnie prędkość jaką biło serce. miłość dobiegając kresu daje o sobie znać najbardziej, bo choć najchętniej wyszłabyś do ludzi, na ognisko, zakupy, spacer, cokolwiek - nie możesz się ruszyć. leżysz z twarzą wbitą w poduszkę mocząc ją łzami, a Twoje serce wrzucając wsteczny zabija Cię od środka wspomnieniem każdej z pięknych chwil, które jeszcze do niedawna były tak jawną rzeczywistością.
mam do niego pretensje , że z dnia na dzień zerwał kontakt wiedząc o tym jak cholernie mocno go kocham . pobawił się mną i rzucił w kąt zapominając . ciężko jest mi z tym , że straciłam jedyną osobę na której mi zależało , jedyną osobę która była mi tak bliska . przecież mieliśmy plany wobec siebie , mieliśmy być szczęśliwi , nasza miłość miała przetrwać wszystko . przez niego każdego wieczoru wylewam litry łez krzycząc z bólu i waląc rękami o ścianę . nie pamiętam kiedy przespałam całą noc nie tłumiąc płaczu w poduszkę . niszczy mnie.. dokładnie tak samo jak chemioterapia niszczy raka . wyżera mnie od środka jak jakaś żrąca substancja. ale wiesz co jest w tym najdziwniejsze? to , że gdyby teraz przyszedł i chciał wrócić przyjęłabym go zapominając o wszystkim co mi zrobił. a wiesz czemu? bo ja go po prostu kocham.
siedzę teraz w krótkich spodenkach , za dużej koszulce z potarganymi włosami i nieumalowana ale gdybyś tak napisał smsa, żebym przyszła nie idąc nawet w stronę lustra przeskoczyłabym przez stertę ubrań z podłogi i psa rozwalonego w drzwiach i pobiegłabym do Ciebie kompletnie nie przejmując się tym , że wyglądam jak siedem nieszczęść bo wiem , że zawsze mnie akceptowałeś niezależnie od tego czy paradowałam w szerokim dresie czy obcisłych rurkach , z makijażem czy podkrążonymi oczami . byłam dla Ciebie najpiękniejsza zawsze i zawsze akceptowałeś moje wady i nawyki .. pewnego dnia czar prysł , odszedłeś a ja nie mogąc się pogodzić z tym faktem stoczyłam się na dno a którym teraz nadal tkwię a żadna dłoń nie została wyciągnięta w moją stronę.
Budzisz się pewnego wieczora i siadając na brzegu łóżka, obiecujesz sobie, że łzy które właśnie ocierasz, są tymi ostatnimi.
Inni użytkownicy: karola721nikaczikadariatarabguyusinskajanciowodnik83sztosikbosikpkpkpk71immadee90qjohnnyp
Inni zdjęcia: :) dorcia2700486 mzmzmzKrólewski. ezekh114Zamek w Malborku andrzej73Jezioro Pławniowice... halinamMoje małe marzenie bluebird112025.05.03 photographymagic... maxima24:) dorcia2700... maxima24