Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4 <!-- /* Style Definitions */ p.MsoNormal, li.MsoNormal, div.MsoNormal {mso-style-parent:""; margin:0cm; margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:12.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-font-family:"Times New Roman";} @page Section1 {size:595.3pt 841.9pt; margin:70.85pt 70.85pt 70.85pt 70.85pt; mso-header-margin:35.4pt; mso-footer-margin:35.4pt; mso-paper-source:0;} div.Section1 {page:Section1;} --> /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;}
-Ja żem już Waldkowi mówił, szęściem było panów spotkać na drodze! Ni dobrze dzieje się o tej porze roku. Zbójów i straszydeł pełno się po lesie szlaja, gdy tylko pierwsze mroziny puściły i wiosenne słońce ogrzało ich zasrane tyłki.
Krępy, niski mężczyzna podciągnął swój pas podtrzymujący jego wielkie brzuszysko i zasiadł z donośmy sapnięciem na kawałku drewna przy ognisku. Przetarł dłonią usta i wyciągnął ją w stronę ciepłego płonienia. Jego rozmówcą, który zasiadł obok chłopa był żylasty wojownik z łysą głową. Oparł dłonie na trzonie młota, sporym kawałku ładnego żelastwa, przekręcił głowę tak by jego wesołe, czarne oczy objęły dobrze kupca i z przesadną ilością entuzjazmu zaczął rozmowę.
-Gdzie tam, my straszydła lubimy! Dostarczają nam rozrywkę, a zbóje zapasy piwa, wina i tytoniu! Lepiej wyposażeni są niż większość przejeżdżających kupców!- zaśmiał się zbyt głośno jak na gust nocnych zwierząt przemykających nieopodal wśród drzew i krzewów.- Oren, daj trochę tego wina cośmy ostatnio na polu znaleźli, okazja do zalania się dobra jak każda inna!
Siedzący w oddali dwóch mężczyzn odwróciło głowy do towarzysza. Młodszy z nich posiadał krótko ścięte, brązowe włosy, które skrywał pod kapturem razem z mądrymi oczami. Drugi, nazywany Oren, był odziany w skórznie idealnie komponującą się z jego ciemnymi włosami zebranymi w koński ogon i kozią bródką. Wskoczył na wóz stojący za nimi, przeszukał sterty skór, broni, garnków, odzieży i innych niepotrzebnych rzeczy, wracając w końcu z pełnym bukłakiem czerwonego płynu. Podał dzban Tellanowi, właścicielowi pięknego młota, przysiadając się bliżej.
- Chodź Lar do nas, potrzeba nam trochę tych twoich mądrości, byśmy smacznie pozasypiali napiwszy się dobrze! I ty kupcze zawołaj swojego syna, co by sam nie siedział i nie zajmował sobą zbytnio.
Grubas zaśmiał się charcząc przy tym i plując na wszystkich śliną z kawałkami ostatniego posiłku, schował dolną wargę w ustach, gwizdną i machnął ręką na młodzieńca znajdującego się na długim, przepełnionym cennymi drobiazgami wozie. Młodzian poprawił czapkę na blond głowie i przybiegł uśmiechając się szeroko na widok wina. Na twarzy pojawiał mu się dopiero pierwszy młodzieńczy zarost. Zasiadł między Orenem a Larem, odebrał bukłak, skinął głową w podzięce i pociągnął solidnego łyka.
-Torr nie wybaczy nam tego, że zaczęliśmy to wino bez niego- rzucił z uśmieszkiem Lar.
-Mógł się pośpieszyć z naszą kolacją, a nie uganiać się za zbójami i dziewuchami!
-Za dziewuchami uganiać się nie muszę, same lgną do mnie w przeciwieństwie do tych cholernych saren, które uciekają gdy tylko mój wzrok na nich spocznie.- zripostował Orena, mężczyzna w zbroi, wchodząc
Inni użytkownicy: janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooo
Inni zdjęcia: Night City... svartig4ldurLocum. ezekh114Bez kategorii gnomkowybebokOpuszczony. ezekh114Narodowy. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24